niedziela, 20 stycznia 2019

Część druga. Rozdział 13 - Informacje o Jace'sie

Instytut w Nowym Jorku.
Trzy godziny po wydarzeniach w rozdziale dziewiątym.

***Isabelle***

   Odkąd Cichy Brat zabrał Jace'a do Miasta Kości, minęło kilka godzin. Kilka naprawdę długich. Nawet podczas lekcji matematyki mi się tak czas nie dłużył. 
   Cała nasza trójka siedziała w pokoju Jace'a, w którym zawsze był idealny porządek. Każdego z uczniów, a nawet nauczycieli zawsze dziwił ten porządek. Nasz brat zawsze wydawał się typem chłopaka, który jest łobuzem, bałaganiarzem, no i można powiedzieć, takim casanową w naszym Instytucie i nie tylko. Mógł mieć każdą dziewczynę jaka chciał, no i w sumie tak było. Związki naszego blondaska trwały maksymalnie tydzień. Zmiana nastąpiła, kiedy pewnego dnia przyniósł do Instytutu pewną drobną rudowłosą dziewczynę. Podczas jej pobytu w naszym domu, Jace zachowywał się totalnie jak nie on. Przez te kilka miesięcy nie miał żadnej dziewczyny, chodził jak zaczarowany. Nawet poszedł z nią na zakupy, pomimo tego, że nie chodził na nie, nawet gdy ja lub Ania go prosiłyśmy. Myślę, że wtedy Jace pierwszy raz przechodził przez coś na kształt zakochania, a taką reakcję spośród wszystkich pięknych i urodziwych dziewczyn wywołała niska, piegowata, ruda oraz pyskata i jak się później okazało niebezpieczna dziewczyna. Ta sama, która kilka godzin temu trafiła go zatrutą strzałą. Ta sama, przez którą nasz kochany brat jest teraz w Mieście Kości i nikt nie wie czy przeżyje. 

sobota, 5 stycznia 2019

Część druga. Rozdział 12 - Skąd się wzięłaś w tym klubie?

***Clary***

   Pomimo tego, że podczas misji nie wszystko poszło po mojej myśli, byłam dość mocno podbudowana tym, jak moją pracę ocenili Alli oraz ojciec. Nie skrytykowali mnie jakoś bardzo, chociaż mogli. Zamiast tego obaj pochwalili, a to, że musiałam jeszcze nad pewnymi umiejętnościami popracować, to nic nowego. Każda istota na Ziemi uczy się i doskonali przez całe życie. Jestem pewna, że nawet tata, nie jest we wszystkim taki świetny. Tak czy siak, całą misję mogłam dla siebie samej zaliczyć do udanej. Zadanie, jakie miałam do zrobienia, wykonałam, więc jest dobrze. Swoją drogą, ciekawiło mnie, jak trzyma się ten blondasek, któremu strzała rozorała pół twarzy. Pomyślałam, że pewnie już zginął, albo nawet jeśli nie, to teraz cierpi straszne katusze, ale to już nie była moja sprawa.

Szamanka Bajkowe Szablony