piątek, 9 listopada 2018

Część druga. Rozdział 9. - Skrzydło szpitalne i Cichy Brat

***Ania***

  Nie mogłam uwierzyć w to co tamtego dnia stało. Po ponad dwóch latach, gdy już  nikt nie wierzył, że jeszcze kiedyś zobaczymy Clary, ona nagle pojawia się w Pandemonium, ale już nie jako nasza przyjaciółka, a ktoś, kto chce nas zabić, co z resztą prawie się jej udało. Gdyby nie to, że Alec robił co mógł, aby Clarissa nie miała czasu na dokładne wycelowanie, to prawdopodobnie wszyscy leżelibyśmy martwi. Niestety mimo starań mojego brata, Izzy została trafiona w dłoń, a Jace ma rozorane połowę polika, przez co prawdopodobnie nawet po nałożeniu na niego Iratze, zostanie mu wielka blizna. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że dałam się podejść wspólniczce rudowłosej, przez co zostaliśmy zmuszeni do jako takiej kapitulacji i uwolnieniu Clary, którą Alec musiał zanieść przed klub w asyście dziewczyny, która szła za nim prowadząc mnie z nożem przy moim gardle. Po wypełnieniu warunków umowy zostałam wypuszczona i mogłam wrócić do rodzeństwa. Czułam ogromne zażenowanie, ponieważ podczas gdy jeszcze w magazynie zostałam przyprowadzona do Aleca i Izzy, którzy już chcieli otworzyć portal, widziałam rozczarowanie w oczach Alec'a, gdy nas zobaczył.

  Podczas, gdy ja rozmyślałam, okazało się, że dotarłam już do magazynu w którym było moje rodzeństwo. Tuż po wejściu podbiegła do mnie Izzy i mnie przytuliła.
- Aniu, nic Ci nie jest.- Powiedziała z ulgą.
- Tsia, wszystko w porządku.- Odparłam po cichu.- Co z Jace'em?- Moja siostra popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem.
- Nie wiem, raczej nie dobrze. Iratze na niego nie działa i chwilę po waszym wyjściu stracił przytomność. Alec właśnie otwiera portal. Będziemy musieli go oddać do badania Cichym Braciom, lub zaprzyjaźnionemu z naszym Instytutem czarownikowi. Możliwe, że strzała była zaczarowana, lub zatruta, co by świadczyło o tym, że Clary, o ile to była na pewno ona, miała wyznaczony cel.
- Jestem pewna, że to była ona. Jej nie da się z nikim pomylić.- Powiedziałam  ze smutkiem i łzami w oczach.
- Przykro mi siostro, ale wiesz co to znaczy? - Zapytała patrząc mi w oczy.- Że od dzisiaj poszukiwania Clary zaczną się na nowo, ale już nie jako zaginionej, a poszukiwanej przestępczyni, a właściwie zdrajczyni.- Pokiwałam głową.
- Wiem Izzy, niestety. Chodźmy do chłopaków. Pewnie Alec już otworzył portal, a jeszcze trzeba się zająć Jace'em, który lekki nie jest.
- Masz racje, tylko najpierw muszę Ci coś powiedzieć.- Spojrzałam się na nią z ciekawością w oczach.- Posłuchaj, jak nikt wiem jaki jest Alec i co czasem umie palnąć. Dlatego proszę Cię, cokolwiek Alec by ci powiedział i robił Ci Razjel wie jakie wyrzuty, nie obwiniaj się za to, że pozwoliliśmy odejść Clary i tej drugiej. Jestem prawie pewna, że ta dziewczyna w kapturze, była szkolona tak aby nawet bez runy poruszać się bezszelestnie i pewnie nawet naszego "lidera" by zaszła tak jak Ciebie.- Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową, po czym poszłyśmy do Aleca, który już miał otwarty portal i klęczał przy Jace'ie. Gdy nas zauważył, powiedział, żebyśmy mu pomogły i razem podnieśliśmy blondyna i weszliśmy do portalu, który przeniósł nas do Instytutu.
  Od razu zanieśliśmy Jace'a do skrzydła szpitalnego, a następnie ja pobiegłam do biura mamy, aby powiadomić ją co się stało i powiedzieć aby przyzwała tu Cichego Brata. Wbiegłam do biblioteki, która jednocześnie była biurem szefa Instytutu jakby mnie goniła armia demonów.
- Ania? Coś się stało?
- A żebyś wiedziała.- Powiedziałam nie podchodząc nawet bliżej.- Jace jest ranny. Został trafiony strzała, która najprawdopodobniej była zatruta.- Po wypowiedzeniu tego zdania mama spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem/
- Jace jest ranny!? O Razjelu. Jak to się stało.
- Później Ci powiem. Teraz potrzebujemy jak najszybciej...
- Mamo wzywaj szybko Cichych Braci! - Dokończyła Izzy, która właśnie wbiegła do biblioteki.- Z Jace'cem jest gorzej, dostał gorączki i cały się trzęsie.
- O Razjelu. Już wysyłam wiadomość.- Powiedziała mama i zaczęła szybko pisać na pierwszej lepszej kartce, która nie była dokumentem, a ja razem z moją siostrą pobiegłyśmy do Skrzydła Szpitalnego. Przed salą zebrało się sporo uczniów, którzy pytali się co się stało. Nie zwracałyśmy na nich uwagi i wbiegłyśmy do sali. Alec właśnie kładł okład zimny okład na głowę Jace'a aby trochę zbić gorączkę. Podbiegłam do blondyna, uklęknęłam obok niego i złapałam go za rozgrzaną dłoń.
- Na Razjela, co się dzieje?- Zapytałam przerażona.
- Najprawdopodobniej to przez tą strzałę. Teraz już jestem pewna prawie na sto procent, że była zatruta, a nie zaczarowana. Niestety nie wiem jaka to trucizna i jakiego antidotum użyć, a co gorsza, nie wiem czy w ogóle i jak szybko może zabić. Może Cisi Bracia coś zaradzą.- Powiedziała Izzy, która na medycynie znała się jak mało kto w tym Instytucie. W tym momencie do sali weszła mama, która na widok trzęsącego się i rozpalonego Jace'a, który miał rozorane pół polika musiała usiąść aby nie zemdleć. Jednak po chwili doszła do siebie i powiedziała.
- Wysłałam wiadomość, więc zaraz powinien się tu pojawić jakiś Brat.- Nagle, jak na zawołanie drzwi się otworzyły, a w progu stanął wysoki mężczyzna w brązowej szacie, która sięgała samej podłogi, oraz kapturem na głowie, który zakrywał część jego twarzy. Jednak to co było widać, to było coś czego bała się spora część nawet dorosłych Nocnych Łowców. Blada twarz, z wieloma bliznami od najpotężniejszych run jakie istnieją i zszyte usta od których wzięła się nazwa zakonu. Z tego co mi wiadomo, male dzieci często straszono Cichymi Braćmi i strasznym podziemnym miastem, Miastem Kości w którego lochach "mieszkają" wszyscy najgorsi przestępcy w naszych szeregach. Istnieje jeszcze legenda, że tych którzy próbowali uciec z miasta zaprowadza się do długich i zawiłych korytarzy i jeśli wierzyć legendzie, jak tam wejdziesz i przejdziesz par set metrów, a za tobą na na krótką chwilę zgasną latarnie, to nie zdołasz już nigdy stamtąd wyjść. Oczywiście to tylko legenda i mało kto w nią wierzy. A od kiedy to Anno Lightwood, Nocni Łowcy nie wierzą w legendy? Rozbrzmiał głos Brata w mojej głowie tak nagle, że się wystraszyłam. Nawet jeśli jest to legenda wymyślona przez naszą rasę, to należy w nią wierzyć. Nawet jeśli brzmi ona ona tak niedorzecznie jak Ty o niej pomyślałaś. Spojrzałam w miejsce w którym poprzednio stał Cichy Brat, lecz tam już go nie było. Teraz stał przy już przy łóżku na którym leżał Jace. Musiałam zamyślić się na dłuższą chwilę.
- Tak, przepraszam Bracie...- Zachariaszu, moje imię to Zachariasz.. Pokiwałam głową. Pamiętaj, że tak jak dla Ciebie korytarze w naszym są Legendą, tak samo dla innych, cały Świat Cienia to jedna wielka legenda.- Pamiętam o tym Bracie Zachariaszu.- Powiedziałam na głos.- Czy wie już Brat może co się dzieje z Jace;em?- Zapytałam, ponieważ chciałam wiedzieć na jak długo się zawiesiłam. Zrobiłem już pierwsze badania i mogę powiedzieć na razie tyle, że jest to trucizna pochodząca od jakiegoś zwierzęcia, prawdopodobnie któregoś węża, ale aby go przebadać, muszę go wziąć do Miasta Kości, gdzie mogę skorzystać z pomocy bardziej doświadczonych Braci.
- Dobrze, może go Brat wziąć.- Powiedziała mama, więc Brat Zachariasz musiał mówić, czy coś co on tam robi do wszystkich.- Tylko proszę wyleczcie go.- Może mam była twardą kobietą, ale jeśli chodzi o jej dzieci to naprawdę ciężko znaleźć wrażliwsza matkę od niej. Nie mogę Pani obiecać, że Jonathan przeżyje, ale mogę Pani dać słowo, że zrobimy wszystko aby tak się stało. Mama pokiwała głową, po czym Brat Zachariasz chwycił Jace'a za ramię i narysował na ścianie runę otwierającą portal, po czym obaj znikli.
  Mama powiedziała tylko "Przepraszam" i wyszła ze skrzydła. Po chwili w ciszy wyszła Izzy, za nią Alec, a następnie ja. Od razu udałam się do sali treningowej, żeby poćwiczyć walkę wręcz.
  To był dzień w którym niegdyś moja najlepsza przyjaciółka stała się moi największym wrogiem, a ja przysięgłam na imię Razjela, że kiedyś się jej odpłacę za krzywdę mojego bratam i pewnie nie tylko ja.

***
Siemanko.
Tak wiem, znowu mnie długo nie było i w sumie nie mam nic na swoje wytłumaczenie, więc mogę tylko powiedzieć, że przepraszam.
Rozdział jednak już jest i jak widać dzieje się w Instytucie, więc dla niektórych być może była to miła niespodzianka.
Jak zawsze czekam na Wasze opinie odnośnie tego rozdziału i co mam więcej mówić? Do następnego rozdziału.
Pozdrawiam gorąco, Danko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony