sobota, 10 czerwca 2017

Rozdział 4 - Nie wszystkie są takie łatwe...


Hej hej. Jeszcze raz proszę was oto abyście zostawiali coś po sobie jeżeli to czytacie.

***Clary***
Byłam cała roztrzęsiona, cały czas płakałam wtulając się w koszulę chłopaka nie wiedziałam czemu to robię ale biło od niego takie ciepło że mimo iż powinnam go odepchnąć nie chciałam lekko się uspokoiłam i wtedy oprzytomniałam. Zgodziłam się opowiedzieć o całym swoim życiu jakiemuś kolesiowi którego nawet nie znam i w dodatku ma być gościem mojej matki, no to się wkopałam jeśli on jej powie że tu jestem będę musiała stąd odejść a nie mam zbytnio gdzie pójść, myśl Clary, myśl. Co by tu zrobić. Wiem!
- Opowiem ci co się stało ale pod jednym warunkiem - powiedziałam wciąż lekko drżącym głosem - Nie piśniesz Annabeth że ja tu jestem. Zgoda?
- No okey, nie powiem, przysięgam na Anioła.- Zdziwiłam się słysząc że przysięga "na Anioła nigdy czegoś takiego nie słyszałam. Przyjrzałam mu się dokładnie i powiedziałam.
- Ja cię już widziałam byłeś przy barze z jakimś brunetem wpatrywałeś się we mnie jak w obrazek . - Powiedziałam z lekkim uśmieszkiem ale zauważyłam że, jak mu było a Jace - ładne imię - lekko się spiął.
- Ty mnie widziałaś? - Spytał chyba nieco zdziwiony, na co parsknęłam śmiechem.
- No tak a czemu miałabym cię nie widzieć?
- Hmmm... Dobra. Nie ważne.
***Jace***
Zaskoczyło mnie to że nas widziała przecież mieliśmy runę niewidzialności więc przyziemni nie powinni nas widzieć - są dwie opcje albo jest przyziemną ze wzrokiem albo Neffilim zobaczymy. Z zamyślenia wyrwała mnie Adele. 
- Dziwny jesteś, skoro uważasz że cię nie zauważyłam w końcu ślepa nie jestem. - Stwierdziła.
- Myślałem że usiadłem w miarę niewidocznym  miejscu nie bardzo chciałem żeby ktoś mnie zauważył.
- A to dlaczego?
- Bo gdy pojawia się ktoś taki jak ja, czyli seksowny, inteligentny, przebiegły  i w ogóle to w takim klubie nie ma jak posłuchać zespołu który gra i się spokojnie napić ponieważ jest oblepiony jakimiś pięknymi paniami - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Adele zaś patrzyła na mnie z niedowierzaniem i po chwili się otrząsnęła.
- Powiedzieć ci coś? - Spytała ruda.
- Co takiego? Że jestem Boski to wiem.
- Nigdy nie widziałam bardziej  egoistycznego, zadufanego, wnerwiającego i chamskiego dupka.- No szczerze powiem tego się nie spodziewałem. Myślałem że pójdzie łatwo bo dziewczyny tak mnie nazywają dopiero jak je zostawię a wcześniej nic złego by żadna  o mnie nie pisnęła, no teraz z tym zakładem będzie ciężej i to o wiele. Przez chwilę byłem tak zszokowany że tylko stałem i się na nią gapiłem ale oprzytomniałem jak Ruda parsknęła śmiechem po czym dodała:

- Wyglądasz jakbyś właśnie dowiedział się o strasznej prawdzie o sobie. - I kot by pomyślał że taka mała ruda dziewczynka może być bardziej zadziorna niż wszystkie inne z którymi byłem razem wzięte.
- Może nie prawdę bo parę razy już to słyszałem ale zazwyczaj po jakimś miesiącu.
- Jak widzisz nie wszystkie są takie łatwe. - Powiedziała ciągle z lekkim uśmiechem na twarzy po czym odwróciła się żeby zmyć makijaż. Chyba zaczynam ją lubić, ale zakład to zakład, pomyślałem z zadziornym uśmiechem.
***Melissa***
Dotarłyśmy do klubu - przez całą drogę zastanawiałam się jak mama to załatwi czy po prostu wyciągnie ją za te rude kudły i zaprowadzi do domu tam każąc czy zrobi jej haje w środku a ta zawstydzona sama pójdzie- tak czy siak oznajmiłam. 
- Jesteśmy na miejscu. Clarissa będzie pewnie na scenie albo już skończyła i się już przebiera.
- Dobrze. Chodźmy więc. - Odparła po czym przeszła obok ochroniarza który wpuścił nas bez robienia problemów. Weszłyśmy do środka od razu uderzyła w nas fala ciepłego powietrza w którym unosił się zapach alkoholu, potu i czegoś czego nie umiała rozróżnić oraz usłyszeć dość ostre dźwięki. Cała mieszanka nie była miła co chyba również poczuła mama ponieważ się skrzywiła i powiedziała - Nie tak ją wychowałam. Myślałam że ma lepszy gust co do muzyki i swoich znajomych. - pokręciła głową na znak bezsilności po czym dodała - Wiesz gdzie może być?.
- Pewnie na scenie albo jak skończyła może się gdzieś przebiera - rozejrzałam się po scenie i odparłam - Ale na scenie jej nie widzę więc poszukajmy może jakiejś przebieralni.
- Dobrze. choć spytamy się ochroniarza - Stwierdził mam, po czym podeszłyśmy do jednego z ochroniarzy a ja spytałam - Wie pan może gdzie znajdę przebieralnie dla występujących?.
- Na końcu tego korytarza. - wskazał na przejście obok sceny - ostatnie drzwi po prawej.- Rzuciłam szybkie "Dziękuje" po czym zaczęłyśmy się kierować w stronę wskazaną przez mężczyznę. Zastanawiałam się jak Clarissa zareaguje na naszą "wizytę", hmm może zacznie wrzeszczeć że z nami nigdzie nie idzie i będzie się wyrywać albo od razu się podda a w domu dostanie karę. Na te drugie lekko się uśmiechnęłam. Mówiłam już jak jej nienawidzę? Chyba nie , a więc nienawidzę jej z całego serca, jak bym mogła to bym ją oddała za jakieś nowe buty albo coś. Ale wracając, po chwili znalazłyśmy się przed drzwiami z napisem "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Nacisnęłam na klamkę ale się okazało że są zamknięte. Spojrzałam na mamę ta tylko wzruszyła ramionami i krzyknęła - Clarisso otwieraj natychmiast te drzwi.
***Clary***
Na głos Annabeth cała się spięłam i gwałtownie nabrałam powietrza. No super, po prostu świetnie. Nie dość że moja matka wraz z siostrą  mnie znalazły to jeszcze Jace pozna moje prawdziwe imię. Byłam wściekła w jednej chwili czułam się wolna a teraz mama i Mellisa chciały mi to znów odebrać bałam się bo jeśli zabiorą mnie do "domu" kara będzie straszna. Spojrzałam na na Jace'a. Patrzył na wzrokiem mówiącym "To twoja matka?" kiwnęłam lekko głową na co on zrobił współczującą miną i wtedy wpadłam na pomysł , wzięłam szybko swój szkicownik napisałam najszybciej jak umiałam "Clarissa to moje prawdziwe imię. Ucieknę stąd przez drugie drzwi, proszę nie wydaj mnie i powiedz o tym co się stało komuś z mojego zespołu, jak ci się uda to zadzwoń do mnie lu napisz tu masz numer - 989 099 786" (numer zmyślony - Daniel) podałam mu szkicownik on to przeczytał spojrzał na mnie porozumiewawczo i oddał mi szkicownik wtedy rozległ się drugi krzyk Annabeth "Clarisso jak zaraz nie otworzysz to zrobi to za mnie ochroniarz" Na te słowa szybko schowałam szkicownik do torebki i wyszłam przez drugie drzwi za garderobą.
***Jace***
Współczułem Adele a tak w sumie Clarissie, Clarissa nie to brzmi źle, hmm... Clary tak to będzie dobre. Zapisałem szybko jej numer na telefonie i gdy ta wymknęła się przez drzwi za garderobą ja podszedłem do głównych i je otwarłem to co zobaczyłem mnie zamurowało. Matką Clary jest Annabeth Gray u której miałem mieć wizytę jutro, w sumie mówiła coś o niej ale nie pomyślałem że to jest jej matka. No to mam problem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział 4 to już drugi w tym tygodniu, no nieźle
Jak myślicie czy Jace wyda Clary czy nie? A jak nie to co wymyśli żeby ją uratować? dajcie znać w komentarzu 
pozdrawiam Daniel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony