poniedziałek, 5 czerwca 2017

Rozdział 3 - Nic nie trwa wiecznie

Hej hej mam dla was nowy rozdział trochę krótszy niż zwykle ale chyba jest ok
Pamiętaj . Czytasz zostaw po sobie ślad. Miłego czytania

***Annabeth***
Gdy wróciłam do domu była około 20.30. Byłam zmęczona ponieważ w pracy mieliśmy pełne ręce robot chciałam wziąć prysznic i pójść, ale jak zawsze musiałam sprawdzić prace zadaną Clarissie przez Melisse, dzisiaj miała do starcia kurze i umycie okien więc zaczęłam jeździć palcem po najbardziej podatnych na kurz miejscach, czyli półki na książki zawieszone pod sufitem różne komody i góry szaf. Ku mojemu zdziwieniu ani kurze nie były starte ani okna umyte - Clarissa będzie musiała ponieść kare - pomyślałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie lubiałam jej, zawsze uważałam że porzucone dzieci Neffilin powinny trafić do sierocińca w Alicante, lecz ja musiałam mieć takiego pecha że jakiś Nocny Łowca swoje dziecko podstawił mi. Przynajmniej mam Melisse, ona zawsze była dobrym i pięknym dzieckiem i dalej taka jest, ma również zdolności przywódcze jej pomysł lub strategia gdziekolwiek zawsze działają czy to na projektach w szkole czy na wyjeździe klasowym na paintballa. Ocknęłam się z zamysłu przecierz trzeba ukarać Clarisse
- Clarisso!! - Zawołałam. Odpowiedziała mi cisza więc zawołałam jeszcze raz - Clarissaa!!!- Dalej nic - Pewnie mnie specjalnie ignoruje- Pomyślałam. Poszłam więc do jej pokoju i gdy weszłam nigdzie tej dziewczyny nie widziałam za to na podłodze leżały różne ubrania a na biurku nie było przyborów do szkicowania i jej szkicownika. Domyśliłam się o co chodzi i wściekła wyciągnęłam telefon wykręcając numer mojej córki. Odebrała po czterech sygnałach - 
-  Co tam mamo? - Spytała spokojnie
***Melissa***
Zdziwiłam się że mama dzwoni. Nigdy do mnie nie dzwoniła jak gdzieś wychodziłam chyba że coś się stało.
- Meli. Ruda uciekła! Natychmiast wracaj do domu trzeba ją znaleźć! - Wybuchła
- Jak uciekła przecież mówiłam sąsiadom żeby w razie czego zadzwonili. - Powiedziałam i po chwili dodałam- Mogła wyjść niezauważona...
- Jak? - Spytała mama z niecierpliwością
- Tylnym wyjściem. Myślałam że go nie znajdzie. - Odparłam zmartwiona. Obie wiedziałyśmy że gdy ruda dowie się za dużo o Świecie Cieni będziemy miały problemy - Dobrze już idę.
Gdy dotarłam do domu od razu pobiegłam do salonu gdzie czekała już Annabeth ponieważ wiedziałam gdzie mogła pójść Clarissa... Do tego klubu. Od razu powiedziałam do mamy - 
- Choć wiem gdzie może być ten rudzielec - Mama bez pytań wstała i poszła za mną - Idziemy do takiego jednego klubu Clarissa gra tam z jakimiś facetami głównie rock i metal.- Na to Annabeth całą się spięła - Jak to gra?... Jaki klub?... czemu wcześniej nie mówiłaś? - Dopytywała się - Dowiedziałam się niedawno. Nie widziałam w tym nic specjalnie złego ale powiedziałam że będzie mnie słuchać albo powiem ci o tym klubie. A teraz choć, nie wiem jak długo tam będzie. - I szybkim krokiem poszłyśmy w stronę klubu.
***Jace***
Ruda skończyła grać (Bo teraz śpiewał jakiś kolęś z jej ekipy) ostatnią piosenkę a była to ballada tego całego Sabatonu "Ballad of bull"
   
No muszę przyznać że była to dość spokojna piosenka. Szczerze nie spodziewałem się że ten zespół może grać też takie piosenki. Ruda grała na keybordzie ( nie wiem czy dobrze napisałem- Daniel) i szło jej dość dobrze o mnie zaskoczyło bo myślałem że ona tylko gra na gitarze a tu takie coś.
Gdy ludzie przestali skandować nazwę ich grupy (Rock team) przy mikrofonie pojawiła się Adele i powiedziała - 
- Dziękuje wam wszystkim. Świetnie mi się przy was grało i śpiewało jesteście najlepsi, na mnie niestety już czas. Do zobaczenia!! - Krzyknęła a ludzie zaczęli krzyczeć "solówka, solówka!!" Na to Ruda wzięła swoją gitarę a zaczęła grać dość ostre dzwięki
   
To co ona zrobiła z tą gitarą zwaliło mnie z nóg. Adele zaczęła schodzić ze sceny więc ja chcąc czy nie chcąc zacząłem iść w tamtą stronę przepychając się przez ogrom ludzi klaszczących lub krzyczących "Adele, Adele!!" Zauważyłem jej perukę, jak już mówiłem rozpoznałem to bo raczej ciężko mieć u góry włosy blond, proste a na dole rude loki, hmmm... rude to za mało pomyślane one są ogniste. Widziałem że wchodzi do jakiegoś pomieszczenia za drzwiami z napisem dla "Nieupoważnionych wstęp wzbroniony", zawahałem się lecz po chwili wszedłem i od razu zobaczyłem Adele już beż peruki rozczesywała swoje długie rude loki które sięgały jej do pasa. Stałem tak przez chwilę po czym powiedziałem - 
- Ładnie śpiewasz- Ruda szybko się odwróciła i zaskoczonym i wściekłym wzrokiem powiedziała, a raczej krzyknęła - Co ty tu robisz, ślepy jesteś?! Nie widziałeś tabliczki?!
- Widziałem ale uznałem że nie się nie dotyczy. - Powiedziałem pewnie
- A to niby dlaczego? - Spytała już trochę spokojniejsza.
- Bo takie bóstwo jak ja ma prawo wejść wszędzie. A tak poza tym chciałem pogadać. Może napijesz się drinka? - Może się zgodzi?
- Jesteś strasznie arogancki, a poza tym ktoś mnie może rozpoznać. 
- To chyba dobrze co nie ? 
- No Właśnie nie. Jak ktoś mnie rozpozna będę miała przejebane. - To mnie zdziwiło 
- Dlaczego?
- Nie wiem czy mogę ci zaufać przecież się nie znamy. 
- To się poznajmy. Jestem Jace Lightwood- Na to zrobiła wielkie oczy które były  szmaragdowe - A ty?
- Znasz Annabeth Gray ? - Spytała nie odpowiadając na moje pytanie.
- Tak mam tam iść jutro z wizytą. 
- O nie! nie! nie! - Zaczęła mówić w kółko a z jej oczu popłynęły łzy. Nie jestem najlepszy w pocieszaniu więc po prostu podszedłem i ją przytuliłem mówiąc- 
- Ćśś, spokojnie powiesz czemu płaczesz. - Pokiwała lekko głową wtulając się w mój tors. Nie spodziewałem się że mi się uda ale myślę że nawiąże kontakt z nią a potem wygram ten zakład pomyślałem z lekkim uśmieszkiem.
-----------------------------------------------------------------
Buuu jestem zły. No przerwać w takim momencie. No cóż trzymam was w napięciu haha.
Napiszcie co myślicie o Jacie i możecie napisać co według was zrobi
Pozdrawiam Daniel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony