środa, 30 sierpnia 2017

Rozdział 8 - Prawda zawsze wyjdzie na jaw.

 Dzisiaj musiałem odnieść Clary do Przyziemnego szpitala na życzenie Clave któremu ktoś z uczniów doniósł o Przyziemnej w Instytucie. Niech ja tego kogoś znajdę, krew będzie się lała.
 Po śniadaniu poszedłem do skrzydła szpitalnego aby wziąć naszą "pacjentkę". Przechodząc przez korytarz usłyszałem jakieś głosy z pokoju Illany i gdy do moich uszu doszło moje imię postanowiłem podsłuchać rozmowę. Podszedłem do drzwi, przyłożyłem do nich ucho i nasłuchiwałem:

- Szczerze, nie myślałam że tak łatwo pójdzie. - Głos Illi. Ciekawe o czym gadają.
- Tak. Ten pomysł z listem był świetny, że też wcześniej o tym nie pomyśleliśmy tylko chcieliśmy ją wynieść.- No oczywiście Victor i zapewne całą spółka. No to już wszystko wiadomo, jak tylko wrócę to sobie to wyjaśnimy a przy okazji wkopie ich przy Maryse na apelu w poniedziałek.
- Ale dobrze że Izzy ten plan zmodyfikowała, byłoby ciężej udawać Maryse niż wysłać skargę jako uczniowie. - Co?! Izabell też? A ja myślałem że ona jest ze mną. Widać pozory mylą, ciekawe czy Alec i Anna też są w to wmieszani. Po chwili znów odezwała się Illana:
- A co do dzisiejszego przeniesienia, zrobiłam coś aby wyglądało to bardziej wiarygodnie...- Dalej już nie słuchałem tylko pobiegłem do skrzydła szpitalnego żeby zobaczyć co ta suka zrobiła Clary.
Gdy tam dobiegłem to co zobaczyłem mnie przeraziło całe łóżko rudowłosej było w krwi, rany zostały otwarte a cały opatrunek leżał pocięty i odrzucony na bok - Zabiję ją, po prostu zabiję. - Powiedziałem do siebie. Najszybciej jak mogłem zabrałem z półki jakieś bandaże i opatrzyłem rany - Oj Illy bój się, bo jak wrócę to się tobie za nią odpłacę.
***
Kiedy przeszedłem z Clary przez portal do szpitala, użyłem mojej świetnej gry aktorskiej aby udawać spanikowanego. Wbiegłem do szpitala krzycząc:
- Potrzebuje pomocy! Niech mi ktoś pomoże! - Podbiegła do mnie pielęgniarka i spytała - Co się stało.- Odpowiedziałem jej łamiącym głosem.
- Nie wiem. W-wracałem z apteki, kupiłem do domu jakieś leki i bandaże gdy zauważyłem tę-tę dziewczynę leżącą na chodniku i jęczącej z bólu w k-kałuży krwi. Postanowiłem ją opatrzyć jako że jeszcze była przytomna i ...
- Zaraz, dlaczego nie zadzwonił pan po karetkę tylko przyniósł ją na rękach? Przecież mogła w drodze umrzeć. - Powiedziała lekko zirytowana.
- Ponieważ stało się to niedaleko, a-a z resztą wtedy jak mówiłem jeszcze była przytomna. Straciła przytomność jakąś minutę temu. Dajcie tego lekarza do cholery bo się tu wykrwawi! - Powiedziałem to na tyle ostro aby poszła bez gadania.
- Dobrze już idę. Proszę poczekać.- I pobiegła. Po chwili pojawił się tu lekarz z kilkoma pielęgniarkami i noszami wzięli ode mnie Clary:
- Panie doktorze?
- Słucham? - Odwrócił się w moją stronę a ja się mu przyjrzałem. Był to starszy mężczyzna około, pięćdziesiątki, ale jego włosy nie były jeszcze ani trochę siwe tylko bardziej takie ciemno-brązowe, był raczej niski, około 1,75m wysokości, że tak powiem był taki przygrubawy i nosił okulary.
- Czy ja mogę z nią zostać?
- A jest pan członkiem jej rodziny?
- Nie, nie znam jej.- odpowiedziałem z goryczą w głosie.
- W takim razie niestety nie może pan. Tylko rodzina może odwiedzać pacjentów.- Ci Przyziemni są jacyś dziwni. Przyniosłem ją tu a nawet nie mogę jej odwiedzić i dowiedzieć się co nią.
- Ale jak to przecież ja ją uratowałem i tu przyniosłem. Chyba mogę wiedzieć co się z nią dzieje?- Byłem strasznie zdenerwowany, co to ma być że nie mogę tu przyjść bo nie jestem częścią jej rodziny, bez sensu. Doktor otarł dłonią twarz i spokojnym głosem powiedział cicho:
- O Boże będę miał przez to kłopoty. - I dodał głośniej.- Dobrze wypiszę panu oświadczenie że może pan ją odwiedzić, ale tylko raz. Dobrze?
- Oczywiście. - Odparłem z triumfalnym uśmiechem.
- Proszę za mną.- Poszedłem za nim i po kilku minutach dostałem pozwolenie na jednorazowe odwiedziny pacjentki. Pożegnałem się i wszedłem ze szpitala, poszedłem do jakiejś małej uliczki na uboczu i otworzyłem portal- teraz trzeba się zająć naszym małym kółkiem wzajemnej adoracji- pomyślałem i wszedłem w bramę i przeniosłem się do Instytutu, jeszcze przed przejściem postanowiłem że pójdę do Maryse zaraz po powrocie co właśnie teraz zamierzam zrobić
***Maryse***
Siedziałam właśnie za biurkiem w Instytucie i odpisywałam na listy z Clave których tematem było to: jak to oni są wielce oburzeni że pozwoliłam aby mój uczeń wniósł do Instytutu Przyziemną i na dodatek zezwoliła aby zajęła ona miejsce w skrzydle szpitalnym. Oczywiście nie robią sobie nic z tego że dziewczyna mogła umrzeć, a to my mamy chronić Przyziemnych przed śmiercią. Odpowiadali wtedy że my chronimy ich przed demonami a ranami nie zadanymi przez członków Świata cieni mają zająć się szpitale dla Przyziemnych.
Kończyłam właśnie pisać list o tym że mój uczeń dział pod presją i pierwszym miejscem o którym pomyślał to Instytut a i tak chcieliśmy ją jak najszybciej przenieść do normalnego szpitala, gdy na ścianie biblioteki pojawiła się brama a z niej wyszedł Jace:
- Cześć synku. Jak tam sprawy w ...
- Mamo, musimy porozmawiać. - Przerwał mi Jace, jego głos był bardzo poważny więc usiadłam z powrotem za biurkiem i powiedziałam równie poważnie:
- Słucham? 
- Wiem kto zawiadomił Clave  o Clarissie. - Ta wiadomość tak mną wstrząsnęła że aż wstałam.
- Kto to zrobił?
-Była to Illana Nightsun jej brat Viktor i kilku innych najpewniej Marina Lighttorch i Andy Shortsword. - W tym momencie byłam wściekła, nie wierzyłam że oni są do tego zdolni. Najwyraźniej się myliłam.
- Chodźmy więc po nich.- Zaczęłam odchodzić od biurka w stronę drzwi.
- Mamo poczekaj... To-to nie wszystko.- Miał minę pełną bólu a oczach zobaczyłam uczucie zdrady i smutek.
- Co masz na myśli?
- Tak. Muszę Ci to powiedzieć, choć wtedy będziesz wściekła, i lepiej żebyś siedziała - Wiedziałam że nie chce tego mówić.
- Mów Jace. Muszę w tej sprawię wiedzieć wszystko, nawet te najgorsze rzeczy.- Zrobiłam jednak to o co prosił i usiadłam na kanapie.
- Do tego przyczyniła się także Izabell - Nie tylko nie ona, pomyślałam. - Dzięki niej wysłali ten list wiedziała gdzie trzymasz tą swoją specjalną kopertę i pieczęć. Bez niej by tego nie wysłali. 

- Nie wierze że moja najstarsza córka to zrobiła! - Byłam tak wściekła że podejrzewam że jakbym się jeszcze coś złego dowiedziała to bym coś tu rozwaliła. - Dobrze, porozmawiam z nią. Coś jeszcze? - Modliłam się aby to było wszystko.
- Tak , jeszcze jedno. - Na Anioła, jednak moje modły poszły na marne.- Podsłuchałem rano rozmowę w pokoju Illany i z tego co wiem, przed przeniesieniem Clarissy do szpitala Illy poszła do skrzydła szpitalnego i otworzyła jej rany a następnie zostawiła ją bez opatrunku. Gdy tam zaszedłem by zabrać Clarisse zastałem łóżko całe we krwi a bandaże pocięte leżały obok łóżka, ona ledwo żyła.
- Co zrobiła?!- Byłam wściekła. Dopilnuję aby Illanę wyrzucono z Instytutu a najlepiej wsadzono do więzienia. Zaraz po tym pomyślałam i powiedziałam.- Skąd wiesz że to ona.- To było nie do pomyślenia Illana zawsze była wzorową ucznnicą.
- Słyszałem jak mówi że zrobiła Clarissie coś żeby wyglądało to bardziej wiarygodnie.
- To jest nie do pomyślenia. Jak Nocny Łowca mógł zrobić coś takiego Przyziemnej. Dobrze zajmę się nią a teraz możesz już iść. Tylko zawołaj do mnie wszystkich w to zamieszanych.- Jace kiwnął głową i wyszedł, a ja oparłam się o blat biurka i schowałam twarz w dłonie, lecz po chwili uderzyłąm pięścią w biurko z taką siła że uśłyszałam lekkie chrupnięcie i wielki ból w nadgarstku - Dlaczego to zrobili? Przecież ona nic złego nie zrobiła, w końcu była nieprzytomna do cholery!.- Takie myśli ciągle chodziły mi po głowie. Byłam zawiedziona, nie spodziewałam się tego po moich uczniach. Najbardziej jednak zawiodłam się na Issabele. Jak ona mogła to zrobić i czemu? Razjelu pomóż mi bo nie wiem o co mam eobić.
Po paru minutach zgromadzili się w bibliotece wszyscy zamieszani w sprawę Clarissy. Każdy co do jednego mieli posępne miny, nie licząc Illany która stała z obojętną miną. Chyba większość widziała co się święci. Na twarzy Issabele widniał wstyd i ale również odrobinę satysfakcji co mnie zasmuciło.
- Siadajcie. Musimy porozmawiać, mam nadzieje że wiecie po co tu jesteście?- Spytałam surowo. Ta rozmowa szybko się nie skończy i nikomu nie ujdzie to na sucho.
-----------------------------------------------------------
No powiem wam rozdział miejscami bywał creepy, ale według mnie całkiem niezły.
A co wy myślicie? Napiszcie w komentarzu.
Poza tym od niedawna jestem próbnym adminem na blogu Shadowhunters Polska na który was serdecznie zapraszam,jeśli ktoś ogląda "Shadowhunters".
Pozdrawiam gorąco, DanieL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony