***Illana***
Było gdzieś około południa gdy Maryse wezwała nas do biblioteki. Nie wiedziałam o co chodzi ale mam pewne podejrzenia że Jace słyszał naszą poranną rozmowę i po powrocie ze szpitala nagadał wszystko naszej nauczycielce. Walony kapuś, jeszcze się policzymy. W sumie wkurzę trochę Maryse i zagram głupa.
- Siadajcie. Musimy porozmawiać, mam nadzieje że wiecie po co tu jesteście?- Spytała Maryse i spojrzała po wszystkich dookoła. Każdy miał posępną minę i strach w oczach z odrobinką wstydu. Każdy oprócz mnie, moja twarz jak zawszę wyrażała pewność siebie.
- No w sumie to nie.- Odpowiedziałam normalny głosem. Wszyscy spojrzeli n mnie jak na wariatkę - no tak wkurzyć Maryse to jak wsadzić głowę w ul pełen os - ale ja miałam to gdzieś.
- Doprawdy?
- No tak. Nie mam pojęcie o co może chodzić.
- Hmm to bardzo ciekawe bo twoi przyjaciele chyba wiedzą.- Zmarszczki na jej czole robiły się coraz większe pod wpływem gniewu.
- No może oni tak, ale ja nie.- Jak ja lubię ją denerwować.
- Więc dobrze, słuchajcie więc wszyscy bo nie będę powtarzać, a i Illano jeszcze raz będziesz grać głupa to zostaniesz ukarana. Zrozumiano? - No a myślałam że jeszcze trochę będę mogła się pobawić. Teraz będzie nie miło.
- I tak mnie ukarzesz, więc nie wiem czemu miałabym nie grać.
- Tu masz rację i tak kara się należy wam wszystkim, ale będzie większa jeśli mnie zdenerwujesz. Wyraziłam się wystarczająco jasno, czy potrzebujesz jeszcze prostszego przekazu?- Spuściłam głowę. Nie chciałam mieć większych problemów niż będę mieć ale nie żałuje tego. Żadna Przyziemna nie będzie mnie przyćmiewać jeśli chodzi o Jace'a.
- Nie trzeba. Zrozumiałam.- Oczywiście musiała zabrzmieć nutka skruchy, tak żeby sobie pomyślała że mnie złamała.
- To dobrze.- Powiedziała a następnie zwróciła się do nas wszystkich.- Jak każdy z was dobrze wie, przez kilka dni w naszym Instytucie gościła Przyziemna. Mam rację?
- Tak - Odpowiedzieliśmy chórem, a Maryse kontynuowała.
- Dobrze. A więc, wczoraj dostałam list od Clave właśnie w sprawie Clarissy. Napisali tam że otrzymali wiadomość ze skargą odnośnie tego że jeden z moich uczniów przyprowadził, a raczej przyniósł tu Przyziemną co jest absolutnie zakazane przez prawo. - Spojrzała na każdego z nas i mówiła dalej. - Mam teraz do was jedno zasadnicze pytanie. Czy to wy wysłaliście tą wiadomość? - Wkurzyć ją czy nie? Wkurzyć czy nie? A wkurzę nie mam nic do stracenia.
- Nie to nie my.- odpowiedziałam całkiem normalnym głosem. Chciałam zobaczyć reakcję Maryse i o dziwo nie była ani trochę zdenerwowana kiwnęła tylko głową i powiedziała -
- W porządku. Chyba jednak wolisz tę najgorszą kare, jak uważasz. -Okey, myślałam że bardziej ją zdenerwuje. Czekaj, jak to najgorszą? Przecież ta kara to przeniesienie do innego Instytutu. O nie, ona nie może tego zrobić, no to się wkopałam - Chyba muszę użyć świadka. Marina zawołasz proszę...
- Czekaj, proszę ja... ja sama powiem.- Wtedy pierwszy raz od dawna się bałam i to nie na żarty.
- Słuchamy więc. - Maryse usiadła za biurkiem a ja musiałam mówić.
- Więc tak...- Opowiedziałam jej o tym że od początku nie podobało mi się to że w naszym Instytucie była Przyziemna, jako powód powiedziałam że Przyziemni w ogóle nie mogą tu przebywać i że obawiałam że narazimy ją na niebezpieczeństwo, ponieważ jakby się tu obudziła to dowiedziałby się o Świecie Cieni przez co byłaby narażona na atak demonów. Nie mogłam przecież powiedzieć że powodem tego planu był Jace, Maryse by mnie pewnie wyśmiała; powiedziałam również skąd się wziął taki pomysł na ten plan; oraz o jego wykonaniu, pod naciskiem naszej nauczycielki musiałam powiedzieć kto mi pomagał w jego wykonaniu. Gdy nadszedł czas na wyjaśnienie uczestnictwa Izzy wiedziałam że to ona będzie miała z nas wszystkich najbardziej przechlapane i może mi tego nie wybaczyć. Pominęłam wątek o mojej porannej akcji z opatrunkiem Clarissy w nadziei że o tym nie wie. Gdy skończyłam Maryse kiwnęła głową i powiedziała-
- Jestem na was zawiedziona wiecie o tym? - wszyscy pokiwali głową na znak że wiedzą. Dlaczego nie zwróciliście się do mnie? Dowiedzielibyście się wtedy że sama zamierzałam ją jak najszybciej przenieść do szpitala gdy jej stan by się trochę polepszył i to samo chciałam powiedzieć na jutrzejszym apelu. - Tsia, o tym nie pomyślałam. - Jutro dowiecie jaka jest dla was kara. Możecie iść.- Wszyscy zaczęliśmy się w ciszy kierować się do drzwi. Pomyślałam że może się udało.- Illano, zostań proszę.- A jednak nie. Mam przerąbane.- Dobrze. - Powiedziałam i wróciłam na krzesło przed biurkiem.
***Marina***
- Żal mi Illi. Specjalnie ukryła to co zrobiła tuż przed przeniesieniem do szpitala Clarissie, a teraz Maryse z jej to wyciągnie. Jeśli nie dobrowolnie to z pomocą tego całego świadka. Swoją drogą ciekawe kto to jest. Może Jace? W końcu on nad nią najbardziej czuwał, a Illany to on nie cierpi, sama nie rozumiem dlaczego ona nie widzi, że Jace nie jest nią zainteresowany i raczej nie będzie a pomimo to ciągle próbuje zwrócić na siebie jego uwagę. Ale mniejsza teraz najważniejsze jest to, co będzie dalej z Illy bo za to co zrobiła może zostać w najgorszym wypadku pozbawiona run lub wyrzucona z Instytutu. Oby Maryse była litościwa, nie chce jej stracić. Okey, ma swoje słabe strony ale na ogół jest w porządku i bardzo ją lubię.
***Maryse***
Naprawdę jest mi ciężko. Illana jest jednym z moich najlepszych uczniów, i jest całkiem miła. Nie wiem co w nią wstąpiło ale wiem że będę musiała o tym zawiadomić Clave - Takie są zasady- a ona długo nie będzie miała mojego zaufania, nawet jeśli to zdarzyło się pierwszy raz.
- Posłuchaj, zatrzymałam cię tu ponieważ coś czuję że nie mówisz mi wszystkiego, nie wiem dlaczego coś ukrywasz ale lepiej tego nie rób.
- Ja nic nie ukrywam. Powiedziałam ci wszystko o tej sprawie i nie mam nic więcej do powiedzenia. - Naprawdę nie wiem o co chodzi, ja bym już się poddała przecież oznajmiłam wcześniej że mam świadka. No jak widać dziewczyna chce mieć jeszcze większe problemy.
- Illano, ja wiem i ty też wiesz że nie powiedziałaś całej prawdy a tylko jej część. Po co kłamiesz. - Zaczęła mi działać na nerwy. Naprawdę nie chciałam mieszać w tą rozmowę Jace'a, ale chyba będę musiała.
- Ja nie kłamie. Naprawdę nie wiem o co ci chodzi.
- Dobrze, w takim razie będę musiała zrobić coś co najmniej chciałam robić, ale nie dajesz mi wyboru.
***Illana***
Jezus, Maria, zapomniałam że ona ma tego swojego świadka. Na początku miałam nadzieje że ją wykiwam ale wraz z kontynuacją tej rozmowy coraz bardziej traciłam pewność siebie i zaczęłam mówić mniej pewnym głosem, a teraz to ja mam totalnie przerąbane. To będzie tragedia.
Maryse wzięła do ręki długopis i kartkę napisała coś na niej, po czym stelą narysowała na niej run i podpaliła. Zaraz się okaże kto jest kapusiem. Jak to będzie ktoś z małym prestiżem to nie będzie ten ktoś miał tu życia, gorzej jeśli będzie to ktoś z mojej paczki lub Jace czy Alec tu będzie problem ponieważ obaj są synami Maryse* a ona im na pewno uwierzy, a raczej uwierzyła.
***Jace***
Akurat byłem na treningu gdy dostałem Ognistą Wiadomość od mojej mamy że mam natychmiast pojawić się w bibliotece.
Szybko pobiegłem do pokoju przebrałem się i pobiegłem do miejsca wskazanego przez mamę, domyśliłem się że potrzebuje świadka w rozmowie.
Gdy wszedłem do biblioteki od razu zobaczyłem stojącą przed biurkiem Illane. W tej chwili jej mina pokazywała jednocześnie strach i wściekłość ale w jej oczach widziałem rozczarowanie, pewnie miała nadzieje że to jednak nie będę ja, no to się przeliczyła.
- Dzień dobry Jace.- Ustaliliśmy z Maryse że w sprawach oficjalnych nie będę do niej mówić "mamo" a ona do mnie "synu", tylko jak nauczyciel z uczniem, i tego się trzymamy. Na powitanie kiwnąłem tylko głową, a ona kontynuowała- Powiedz proszę, co mówiła Illana w swoim pokoju? - Spojrzałem na Illy, w jej oczach dało się zauważyć błaganie abym nie mówił prawdy, ale sama była sobie winna i zasłużyła na kare.-
- Przechodziłem akurat obok jej pokoju, jak wiesz miałem zanieść Clarisse do szpitala dla Przyziemnych, gdy usłyszałem że ktoś wypowiada moje imię. Z czystej ciekawości podsłuchałem rozmowy z jej ekipą. Wynikało z niej że cały ten plan wymyśliła Illana a w wykonaniu pomagali jej przyjaciele. Po krótkiej chwili ciszy, Illy powiedziała że zrobiła coś żeby te całe przeniesienie wyglądało bardziej wiarygodnie.- Kasztanek spuściła głowę, a ja ledwo zauważalnie się uśmiechnąłem i dalej mówiłem.- Czym prędzej pobiegłem do Clarissy, zastałem ją w strasznym stanie. Całe jej łóżko było w krwi a same opatrunki pocięte i rzucone gdzieś na bok, sama Clarissa była ledwo żywa ponieważ straciła strasznie dużo krwi.- Widziałem że Illana schowała twarz w dłonie, pewnie teraz dopadły ją wyrzuty sumienia.
- Dziękuje, Jace możesz iść. - Byłem trochę zawiedziony że nie mogę zostać, ale jednak wyszedłem. Byłem bardzo ciekaw jak to się skończy ale niestety się nie dowiem, chba że Maryse powie to na apelu jutro rano.
***Illana***
Gdy Jace mówił czułam rozpacz, strach, ból, wstyd i wściekłość jednocześnie. Nie mogłam uwierzyć że on mnie wydał i że przez niego najpewniej wyrzucą mnie z Instytutu albo nawet gorzej.
- Więc Illano, dalej będziesz się upierać że to nie ty?- Maryse mówiła strasznie ostro i oschle, wcale się jej nie dziwie, w końcu prawię zabiłam tę dziewczynę. Okey, zrobiłam to ale nie chciałam nikogo zabić, nie wiedziałam że aż tak szybko będzie tracić krew.
- Nie, nie będę.- Odparłam ze skruchą w głosie, taką prawdziwą.
- Nie wiem dlaczego to zrobiłaś, ale mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że muszę zgłosić do Clave że prawię zabiłaś Przyziemną?- No to już tyle było z litościwej Maryse.
- T-tak wiem.- Mam nadzieje że jednak Clave aż tak surowe nie będzie.
- Powiem ci Illy że się na tobie zawiodłam. Zawsze byłaś jedną z najlepszych uczennic i nigdy jakoś mściwa nie byłaś. Nie wiem co w Ciebie wstąpiło, ale wiem że moje zaufanie straciłaś doszczętnie i raczej już nie odzyskasz. - Schowała dłonie w twarz a ja poczułam wielki wstyd, Maryse zawsze mnie lubiła a ja zrobiłam takie coś. Chciałam coś powiedzieć ale nauczycielka uciszyła mnie gestem ręki i powiedziała.- To wszystko. Możesz iść.- Po cichu wstałam z krzesła i skierowałam się do drzwi.
Zanim wyszłam spojrzałam jeszcze raz na Maryse, miała twarz schowaną w dłoniach , była odchylona w swoim fotelu. Czułam się okropnie, przeze mnie i ona ma problemy z Clave i ja a moja paczka będzie miała kare, ale co się stało to się nie odstanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz