UWAGA.
Zapraszam do notki pod rozdziałem w której dowiecie się o pewnej akcji.
Tymczasem miłego czytania.
***Adriana***
Odkąd Clarissa wyszła z Instytutu, minęły już prawie cztery godziny, czyli była godzina dwudziesta.
Postanowiłam jej poszukać zwarzywszy na to, że powiedziała że wróci za jakieś dwie godziny i skończymy naszą rozmowę. Fakt, że nie przychodziła tłumaczyłam sobie że pewnie zapomniała i tym całkowicie albo była tak zmęczona, że jak przyszła to od razu poszła spać. Uświadomiłam sobie jednak że informacja jaką miałam jej powiedzieć była niecierpiąca zwłokii muszę ją jak najszybciej przekazać Clarissie.
Wiedziałam, że tylko dwie osoby w Instytucie będą wiedzieć, gdzie ona może być. Byli to Jace i Ania Lightwood, którzy byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Pierwszą na moim celowniku znalazła się Ania ponieważ to właśnie z nią mieszka Clarissa na co dzień - tylko najpierw musiałam ją znaleźć.
Po prawie półgodzinnym poszukiwaniom znalazłam ją w oranżerii, siedzącą na ławce i chyba medytującą. Było to dla mnie zaskoczeniem ponieważ nie spodziewałam się że Ania medytuje, a znamy się od długiego czasu. Poczekałam jeszcze kilka minut aby nie przeszkadzać, po jakiś może dziesięciu minutach czrnowłosa otworzyła oczy i przez chwilę rozglądała się jakby nie wiedząc gdzie jest.
- Cześć Aniu.- Powiedziałam wyrywając ją z otępienia. Uśmiechnęła się do mnie i wstała z trawy.
- Hej Adriana, co tam?
- Po pierwsze, czemu nie mówiłaś że medytujesz? Po drugie, ile razy mam ci mówić żebyś nie mówiła do mnie Adriana? Nie wiem mów Adri albo Adka czy coś.- Tak, bardzo nie lubię swojego pełnego imienia i ona dobrze to wie tylko się ze mną droczy.
- Oj no dobrze no, już nie będę.- Odparła uśmiechając się od ucha do ucha.
- I tak wiem że będziesz bo lunisz mnie denerwować prawda?- Zapytałam rownież z uśmiechem.
- Jak ty mnie dobrze znasz kochana.- Odpowiedziała kładąc mi dłoń na ramie, a zaraz po tym wybuchła śmiechem co przeszło również na mnie. Po kilku minutach przypomniałam sobie po co tu przyszłam.
- Ania słuchaj, nie widziałaś gdzieś Clarissy? Wyszła gdzieś z kimś cztery godziny temu i dalej jej nie ma, a miałyśmy skończyć naszą rozmowę.- Ania spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, jakbym powiedziała coś abstrakcyjnego do tego stopnia że to jest aż dziwne.
- Nie, nie widziałam ale nie wydaje mi się że Clarissa* wyszłaby gdzieś z kimś z poza naszej małej paczki. Sprawdzałaś u nas w pokoju? Może wróciła tylko jest zmęczona.
- Nie, dzwi są zamknięte na klucz.- Odparłam kręcąc głową.- Sale treningową i jadalnie też sprawdziłam a w sali muzycznej było cicho więc raczej nikogo nie było.
- Jedyna opcja jest taka, że może siedzi u Jace'a. Chodź pójdę z tobą.
- Okey.- Zgodziłam się i poszłam za nią w stronę drzwi.
Po drodze Ania pytała mnie o temat mojej niedoszłej rozmowy z Clarissą, opowidziałam o tym jaki plan miała Marina na to aby się jej pozbyć z Instytutu. Jeszcze nigdy nie widziałam aby Ania była na coś aż tak wściekła jak na Marine w tamtym momencie. Podejrzewam, że jakby te dwie się teraz spotkały to efekt byłby jak podczas wybuchu bomby jądrowej, w dwóch słowach byłby rozpierdziel i to taki porządny.
- Ja w to nie wierzę!- Krzyknęła już chyba po raz setny.- Jak ta szmata mogła w ogóle wpaść na tak debilny pomysł? Zwłaszcza że sama nie miała lepiej!
- To samo jej powiedziałam, ale mnie nie słuchała.- Naprawdę długo mnie zastanawiało co się stało z tą Mariną, którą znałam od prawie dziesięciu lat. Kiedyś była taka spokojna, dla wszystkich miła i chętnie poznawała nowych ludzi, a teraz? Teraz jest zgorzkniała, surowa, wredna i wiele innych przymiotników, które stawiają ją w złym świetle.
- Ach dobra pośpieszmy sie, trzeba jak najszybciej powiadomić o sytuacji Jace'a.- Powiedziała Ania po czym zaczęłyśmy isć szybszym krokiem w stronę pokoju dwieście trzydzieści siedem.
Podczas gdy szłyśmy korytarzami Instytutu myślałam o tym co mogło się stać z Clarissą i tak po kilku minutach rozmyślania wpdała mi na myśl przerażające rozwiązanie, stanęłam w miejscu i wbiłam wzrok w Anie z szeroko otwartymi oczami. Ania się odwróciła w moją stronę i po chwili ciszy zapytała.
- Adri? Wszystko w porządku?- Zapytała zaniepokojona.
- Nie Ania, właśnie nic nie jest w porządku.
- Ale co się stało?
- Jaka ja jestem głupia.- Powiedziałam łapiąc się za głowę.- Ania wiem co może być z Claryssą. Jak ci mówiłam, Marina była wczoraj u mnie i poprosiła mnie o pomoc w jej planie, nie powiedziała daty ale jakby pomyśkeć logicznie. Clary gdzieś wyszła kilka godzin temu a my nie wiemy z kim tak?- Ania powoli pokiwała głową.
- A czy od mniej więcej podobnej godziny widziałaś gdzieś w Instytucie Mari? Ja nie, a zawsze po zajęciach siedzi w jadalni lub salonie.
- No nie, ostatni raz widziałam ją około piętnastej pięćdziesiąt pięć i była unrana jakby miała gdzieś wycho...- Zamyśliła się chwilę.- Czekaj chyba nie myślisz że ona...
- No właśnie niestety tak myślę i obawiam się że to prawda.
- Na Anioła.- Szepnęła Ania zakrywając usta dłonią.- Szybko, lecimy po Jace'a i zgłosić to mamie.
- Okey lecimy.
- Ja w to nie wierzę!- Krzyknęła już chyba po raz setny.- Jak ta szmata mogła w ogóle wpaść na tak debilny pomysł? Zwłaszcza że sama nie miała lepiej!
- To samo jej powiedziałam, ale mnie nie słuchała.- Naprawdę długo mnie zastanawiało co się stało z tą Mariną, którą znałam od prawie dziesięciu lat. Kiedyś była taka spokojna, dla wszystkich miła i chętnie poznawała nowych ludzi, a teraz? Teraz jest zgorzkniała, surowa, wredna i wiele innych przymiotników, które stawiają ją w złym świetle.
- Ach dobra pośpieszmy sie, trzeba jak najszybciej powiadomić o sytuacji Jace'a.- Powiedziała Ania po czym zaczęłyśmy isć szybszym krokiem w stronę pokoju dwieście trzydzieści siedem.
Podczas gdy szłyśmy korytarzami Instytutu myślałam o tym co mogło się stać z Clarissą i tak po kilku minutach rozmyślania wpdała mi na myśl przerażające rozwiązanie, stanęłam w miejscu i wbiłam wzrok w Anie z szeroko otwartymi oczami. Ania się odwróciła w moją stronę i po chwili ciszy zapytała.
- Adri? Wszystko w porządku?- Zapytała zaniepokojona.
- Nie Ania, właśnie nic nie jest w porządku.
- Ale co się stało?
- Jaka ja jestem głupia.- Powiedziałam łapiąc się za głowę.- Ania wiem co może być z Claryssą. Jak ci mówiłam, Marina była wczoraj u mnie i poprosiła mnie o pomoc w jej planie, nie powiedziała daty ale jakby pomyśkeć logicznie. Clary gdzieś wyszła kilka godzin temu a my nie wiemy z kim tak?- Ania powoli pokiwała głową.
- A czy od mniej więcej podobnej godziny widziałaś gdzieś w Instytucie Mari? Ja nie, a zawsze po zajęciach siedzi w jadalni lub salonie.
- No nie, ostatni raz widziałam ją około piętnastej pięćdziesiąt pięć i była unrana jakby miała gdzieś wycho...- Zamyśliła się chwilę.- Czekaj chyba nie myślisz że ona...
- No właśnie niestety tak myślę i obawiam się że to prawda.
- Na Anioła.- Szepnęła Ania zakrywając usta dłonią.- Szybko, lecimy po Jace'a i zgłosić to mamie.
- Okey lecimy.
***Clary***
Gdy otworzyłam oczy, pierwsze co zobaczyłam to... to w sumie niec, było ciemno a ja nie pamiętałam gdzie jestem i skąd tu się znalazłam, tyle co wiedziałam na pewno to to, że leżę na jakim materacu i pod jakąś kołdrą. Wstałam i zaczęłam szukać jakiegoś włącznika do światła, gdy go już znalazłam i zapaliłam światło okazało się, że jestem w jakimś betomowym i małym pomieszczeniu. Prawdopodobnie była to jakaś piwnica o wymiarach może jakiś dwa i pół metra szerokości na jakieś trzy i pół szerokości oraz tak około dwa i pół metra wysokości. Mieściło się w niej: materac na którym spałam pokryty kołdrą, mała szafa na jakieś ubrania oraz biurko z przyrządami do rysowania i malowania,a na ścianie wisiała pułka na książki, wszystkie menle miały ciemo-brązowy kolor oraz były zrobione z drewna
Na krześle postawionym obok biurka leżała jasno-niebieska sukienka z białym kołnierzem.
Nie pamiętałam jak i czemu się tu dostałam oraz co robiłam wcześniej. Wiedziałam natomiast trzy rzeczy - Nazywam się Clarissa Adele Alderwhite, jestem służącą, a moją Panią jest Annabeth Gray.
*Clarissa- Ania przy Adrianie używa pełnego imienia Clary ponieważ nie chce ona aby ktoś komu niezbyt ufa znał kej zdrobnienie, nie wiem czemu tak wyśliła ale tak było.
***
I to tyle.
Pewno znowu chcecie mnie zjeść za to co się działo w ostatnim rozdziałe i co sie działo dzisiaj ale to wszystko mi przekazałam Clary, no sam tego nie wymyśliłem co nie?
Jeśli chodzi o akcję wspomnianą wyżej, to do księgi drugiej będę potrzebował kilku nowych postaci. Wpadłem więc na pomysł aby Was w to zaangażować. Polegać to będize na tym, że możecie wymyślić jakąś postać - może być fikcyjna, a możecie też ją stworzyćna podstawie siebie. Bohaterów/ki należy wysyłać na mojego maila: dankomen01@gmail.com. W wiadomości musi znajdować się: Imie i nazwisko, wiek, charakterystykę, wygląd oraz obrazek postaci - nie mają być zdjęcia z imternetu tylko zrobione przez Was, no ewentualnie jakieś zdjęcie ale to w ostateczności. Mówie od razu że nie wszystkie wysłane postaci na pewno będą w moim opowiadaniu
Z ogłoszeń to tyle.
Pozdrawiam gorąco, Danko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz