niedziela, 4 marca 2018

Rozdział 23. - Takiego piekła to sam Lucyfer by się bał.

Siemanko.
Jako że znowu zaczęła się szkoła, więc niestety mam trochę mało czasu czego skutkiem jest moje opóźnienie. Tak czy siak jest to dla was i dla mnie rozdział od pewnego czasu wyczekiwany więc nie przedłużając zaczynamy.
***Clary***

Po dzisiejszych zajęciach byłam jak pusta dętka, wszystko mnie bolało a pot leciał ze mnie jakbym była jakąś nasiąkniętą gąbką. Nie wiem czy trner był na coś zły, czy postanowił dać nam nauczkę za moją poranną "bójkę" ale wiem że ten trning zapamiętam na długo. 
 Będąc pod prysznicem poważnie rozważała przesunięcie wyjścia z Mariną do kawiarni ponieważ nie wiem, czy będę umiała przejść tę trasę. Doszłam jednak do wniosku, że jestem twardą laską i dam radę, a poza tym nie ładnie tak odwoływać wyjścia pół godziny przed spotkaniem.
 Owinięta w ręcznik weszłam do pokoju, otworzyłam szafę i zaczęłam wybierać jakieś rzeczy, nagle usłyszalam dźwięk otwieranych drzwi.
- Ania, jeste... E przepraszam.- Odwróciłam się, w drzwiach stała fioletowo-włosa dziewczyna o jak myśle azjatyxckich korzeniach.- Wybacz nie wiedziałam że jesteś w ...
- Wchodzisz, wychodzisz, czy będziesz stać w otwartych na oścież drzwiach aby cały Instytut zobaczył pół-nagą Clarisse Alderwhite?.- Zapytałam się unąsząc jedną brew w góre.
- Nie powiem, pewnie kilku chłopa chętnie by na to przystało ale dla twojego komfortu wejdę.- Powiedziała z uśmiechem i weszła zamykając drzwi. - Adriana Middlewest.- Przedstawiła mi sie podając dłoń.
- Miło mi, ja się pewnie przedstawiać nie muszę, ludzie zawsze mnie rozpoznawają po "rudej, małej suce", co pewnie już usłyszałaś.
- Owszem usłyszałam ale sama tego nie stosuje. Wolę najpierw poznać daną osobę.- Uśmiechnęłam sie bo może będę miała w Instytucie już czwartą osobę która nie będzie mnie chciała z tą wywalić, a najlepiej na zbity pysk.
- Mam podobnie, niestety większość ludzi tutaj przekreśliło mnie gdy tu leżałam nieprzytomna ale mam to gdzieś. Słuchaj mogłabyś się odwrócić na chwilę, przebrałabym się.- Adriana pokiwała głową i się odwróciła.
- Tak właściwie to jak poznałaś Jace'a?
- Może ci się to wydawać śmieszne i dwuznaczne ale wszedł do mojej garderoby po koncercie w jednym z klubów na Brooklynie, pomógł mi się wydostać z dwóch niemiłych sytuacji i tak jakoś nasza przyjaźń wyszła. Tak w ogóle, Ania mówiła że idzie do Hodga więc podejrzewam że będzie tam dosyć długo.- Fioletowa pokiwała głową po czym powiedziła.
- Tak właściwie to szukałam ciebie ponieważ chciałam ci jedną rzecz przekazać i myślałam, że Ania będzie wiedzić gdzie jesteś.- Podczas gdy Adriana mówiła, ja zdążyłam się przebrać w czarne jeansy z dziurą na lewym kolanie, koszulkę z na ramiączkach z Sabatonu oraz flanelową czarno-białą koszule w kratę do tego oczywiście moje ukochane glany a na to łańcuszek który dali mi na urodziny chłopaki z zespołu, włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.- Ale skoro znalazłam ciebie to jeszcze lepiej.
- Dobra, to o co chodzi?
- Słuchaj chodzi o Marine Lighttorn...- Gdy wspomniała o mojej nowej znajomej spojrzałam na zegsrek, była 15.59 a bylam umówiona na szesnastą.
- O kuźwa.- Poweidziałam po cichu, po czym dodałam.- Przepraszam Cię bardzo ale jestem umówiona a nie chciałabym się spóźnić. Dokończymy tak za dwie godziny okey? Możesz przy okazji dać Ani klucz? Naprawdę się śpieszę.
- Ehh dobra, do zobaczenia wieczorem.
- Na razie- Krzyknęłam i popędziłam ku drzwiom głównym.

***Marina***

 Stałam przy wyjściu z Instytutu czekając na tego rudzielca i dopinałam swój plan do końca. Po jakiś pięciu minutach zobaczyłam moją ofiarę zmierzającą w moim kierunku - Na Anioła, jak ona jest ubrana? - Zadałam sobie pytanie widząc jej ubiór. Jakieś glany i dziwna koszula w kratę, i ja mam się z nią gdzieś pokazać? No trudno dla takiej satysfakcji warto się poświęcić, muszę grać miłą aby to wszstko się powiodło.
- Cześć Marina.- Powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Clarissa, jakie to jest irytujące ten jej optymizm, podczas jej pobytu w Instytucie jeszcze nie widziałam aby kiedykolwiek ktoś jej coś powiedział aby zrobiła się smutna albo co.
- No hej.- Starałam się mieć jak najszczerszy uśmiech na jaki mnie było stać ale wierzcie mi, nie było to łatwe.- Co u ciebie?
- Nawet okey ale nie mam już na nic siły po treningu, podejrzewam że jakby ktoś mnie dzisiaj zaatakował to nie miałabym szans.
- Aż tak was przycisnął? No ładnie. To co? Idziemy?- Clarissa pokiwała głową i zaczęłyśmy iść w kierunku kawiarni.

***

 W drodze to głównie ruda podtrzymywała rozmowę pomieważ, ja nie miałam specjalnej ochoty rozpoczynania jakiegokolwiek tematu z nią.
 Zaczęłam pierwsza dopiero gdy zauważyłam chłopaków którzy z chęcią zgodzili się mi pomóc.
- Słuchaj, zapomniałam ci powiedzieć, zaprosiłam dwóch moich znajomych. Nie będzie ci to przeszkadzało prawda?
- Luz, lubię poznawać nowych ludzi.- Jak zawsze mówiła z tym swoim uśmiechem, jaka ona jest naiwna.
- To dobrze, zaraz powinni tu być.- Udawałam że się rozglądam i po chwili pomachałam w strone chłopaków którzy do nas podszedli.
-Clarisso, to jest Marek Downtown i Dawid Moonshine.
- Miło mi.- Powiedziała Clarissa i podała im rękę, natomiast chlopaki jakby od niechcenia ją uścisnęli po czym w czwórkę weszliśmy do kawiarni.
 Gdy usiadłyśmy podeszła do nas niska kelnerka o czarnych włosach z białymi pasemkami i ze słodziudkin uśnieszkiem - aż mi się rzygać chciało - i przyjęła od nas zamówienie.
 Kiedy otrzymaliśmy nasze napoje i zaczęły się jakieś naciągane - z naszej strony - rozmowy, postanowiłam wdrążyć w życie mój plan.
- Słuchajcie, muszę skoczyć do ubikacji. Zaraz wracam.- Powiedziałam po kilku minutach rozmowy.
- Okey.- Powiedziała Clarissa, wstałam od stołu i puściłam oczko do chłopaków na co oni kiwnęli mi głową.
 Weszłam do łazienki, wyciągnełam telefon i wybrałam numer Annabeth Gray który podała mi dzisiaj rano za pomocą listu. Po kilki sygnałach usłyszałam głos na moje oko czterdziesto pięcio letniej kobiety.
- Tak jak się umawiałyśmy o siedemnastej pietnascoe miałam być przy wejściu głównym, więc jestem.
- Dobrze, widzi Pani tego rudzielca?
- No ją jest ciężko nie zauważyć.
- Okey, niech Pani wchodzi i idzie w tamtym kierunku, gdy chłopaki Panią zauważą to jeden z nich przesiądzie się obok Clarissy a Pani usiądzie na przeciwko. Potem ja przyjdę i siąde obok Pani. W razie jakby zaczęła się rzucać chłopaki zrobią jej runę związania i uciszenia.
- Dobrze więc powodzenia.
- I na wzajem.- Powiedziałam i rozłączyłam się.

***Annabeth***

Czekałam na tę chwilę całe te dwa tygodnie od kiedy uciekła z mojego domu. Cały czas żyłyśmy w strachu, że ten ktoś kto nam ją podrzucił dowie się o jej ucieczce, że będziemy mieli przez to problemy i to nie byle jakie ale teraz karty się odwrócą, to już nie my będziemy się bały każdego dnia tylko ona. Myślała że wcześniej to było piekło? Piekło to się zacznie od dziś.
 Weszłam do kawiarni i skierowałam się prosto do stolika w którym siedziała Clarissa, gdy jeden z chłopców siedzących rudą mnie zauważył od razu przesiadł się na kanapę na której ona siedziała, Clarissa oczywiście zrobiła zdziwioną minę, ale nie przeszkodziło jej to w dalszej rozmowie. Dopiero kiedy usiadłam po drugiej stronie stronie stołu umilkła i zrobiła tak wielkie oczy, że nawet nie wiedziałam że tak się da.
- M-mama?- Zapytała łamiącym się głosem.
- Witaj ponownie Clarisso. Chyba nie myślałaś że mi uciekniesz prawda?
- Al-le j-jakim cudem, prze-przecież ty nie jesteś...
- Nocnym Łowcą? Podziemnym? Nie nie jestem. Ja i Melissa jesteśmy Przyziemnymi ale ja posiadam tak zwany "Wzrok" dzięki czemu widzę ten cały dziwny świat, cóż twoja siostra nie odziedziczyła po mnie tego genu a szkoda.
- Jak mnie znalazłaś? I gdzie jest Marina ty...
- Ja jestem tuż obok cała i zdrowa.- Przerwała jej brązowo-włosa wysoka dziewczyna o łagodnych wyrazach twarzy, nie wyglądała na kogoś kto mógłby być taki zły ale jak widać pozory mylą. Marina usiadła obok mnie i kontynuowała.- A jak Cię znalazła? Po prostu jesteś bardzo naiwna i wszystkim wierzysz we wszystko. Widzisz miałam bardzo sprytny plan w przeciwieństwie do Illany, która postąpiła jak totalna idiotka. Zamiast przedłużać twój pobyt w szpitalu poprzez otwarcie rany na o tydzień, mogłam się ciebie pozbyć na całe życie oddając cie w ręce prawowitej właścicielki. Widzisz? Wystarczyło cię zaprosić na kawę i trochę poudawć.- Sama byłam pod wrażeniem tego planu a już na pewno w szoku była Clarissa, jek twarz była czerwona ze złości, a w oczach miała łzy.
- Ty suko! Ja ci zaufałam!- Zaczęła krzyczeć i się rzucać więc chłopak narysował na ciele Clarissy kilka znaków które rzeczywiście spowodowały że niw mogła się ruszać ani mówić.
- I co? Uciekłaś z domu bo było ci źle?- Zaczęłam.- Ty jeszcze nie wierz co to znaczy nagrabić sobie u Annabeth Gray. Nie będziesz już moją córką, będziesz jedynie niewolnicą na każde moje wezwanie, a że masz już ciało dorosłej kobiety to pewnie wielu facetów z Nowego Yorku będzie chciało Cię odwiedzić, ale ulituje się nad tobą i nie oddam twojego ciała za darmo.- Widziałam, że z jej oczu płyną strugi ogromnych łez i gdyby nie runu już by mnie błagała abym tego nie robiłalecz w tym momencie miałam to gdzieś.- Dobra dzieciaki, koniec tego posiedzenia, płaćcie i wychodzimy.- Marina poszła zapłacić za kawy, a chłopcy narysowali na sobie i Clarissie run który podobno powodował że są niewidzialni dla zwykłych ludzi, a następnie wyszliśmy z kawiarni.
 - To gdzie teraz? - Zapytała Marina gdy nagle pojawiła się przede mną. Ona jedyna nie miała runy niewidzialności abym niewyglądała na kogoś kto mówi do samego siebie.
- Jak to gdzie? Do mojego domu, muszę się zastanowić czy wymazywać jej pamięć czy nie.
- Dobrze więc, mam nadzieję że zagotuje jej Pani piekło.- Powiedziała Marina na co ja się zaśmiałam.
- Oj drogie dziecko, takiego piekła co przeżyje u mnie to sam Lucyfer by się przestraszył.

****

I koniec rozdziału.
Napiszcie czy mniej więcej tak sobie ten rozdział wyobraziliście czy jest zupełnie inaczej niż w Waszych oczekiwaniach.
Jestem też ciekaw jak wyszło ponieważ pierwszy raz pisałem takie coś i imteresuje mnie wasza opinia.
Na koniec mma pewną informację, zbliżamy się do epilogu księgi pierwszej.
A więc do następnego rozdziału.
Pozdrawiam gorąco, Dankomen.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony