wtorek, 20 marca 2018

Rozdział 25. - Czas zacząź poszukiwania.

***Annabeth***
Nowy Jork.
Godzina ok 17.30.

 Razem z Mariną i tymi jej dwoma przydupasami - którzy byli tylko po to aby trzymać Clarisse - udałam się na Manhattan do pewnogo Podziemnego,a właściwie

Podziemnej. Była nią czrowanica Madleine McZeen, nie współpracowała z Clave co szło w parze z moim planem, a poza zajmowała się czarną magią która była niezbędna wspomniany plan się powiódł.
 Dojście na miejsce nam chwilę zajęło ponieważ mie mogliśmy korzystać z komunikacji miejskiej z przyczyny tego, że pomimo iż te dwa cymbały co bez przerwy gapią się Marinie na dupę, nie są widoczni to jednak są odczuwalni i nie dałoby się z nieprzytomną Clarissą jechać metrem. Będąc na miejscu zobaczyłam dość sporych rozmiarów budynek który - jak było widać- rozpaczliwie potrzebował remontu. Z miejscami pognitych desek zaczęła odchodzić wyblakła niebieska farba, dachówki które w dużym stopniu były popękane zaczęły spadać na ziemie, a odłamki tych które się już rozbiły o chodnik rozpraszały się na odległoś do około dwóch metrów miejsca rozbicia. Rynny które oplatały dach w niektórych miejscach zaczynały rdzewieć i się urtwać, a w wielu okanach były jeszcze drewniane framugi. Dom wyglądał jakby nikt z nim nic nie robił od czasów dwudziestolecia międzywojennego i może rzeczywiście tak było.
- Jest Pani pewna że to tu? - Zapytał jeden z chłopców.- Ten dom wygląda okropnie.- Uśmiechnęłam się pod nosem i z sarkazmem na ustach powiedziałam.
- O proszę, czyżby Nocny Łowca bał się wejść do jakiegoś domu? To ci nowość.
- Ja się nie boję, po prostu ten dom wygląda na opuszczony.
- Dobrze powiedzmy że ci uwierzę. Ten dom jest zamieszkany i o to się nie martw, mieszka tu Madleine McZeen,  jedna z poteżniejszych czrownic w Nowym Yorku.- Pokiwał głową i już nic nie mówił, natomiast za chwilę odezwał się drugi.
- To dlaczego w takim razie nie pójdziemy do Magnusa?- Pokręciłam głową i westchnęłam totalnie rozczarowana ich pomyślunkiem.
- Posłuchaj mnie teraz i pomyśl racjonalnie. Mamy ze sobą nieprzytomną dziewczynę i to Neffilin a na dodatek tego nie zgłosiliśmy. Więc na czystą logikę, powiedz mi dlaczego nie idziemy do Magnusa?- Chłopak się na chwilę zamyślił po czym odoowiedział.
- Yyyy bo mógłby powiadomić Clave?
- Wow! Brawo, udało ci się chłopcze. Jestem z ciebie dumna.- Chłopak cały poczerwieniał i się uciszył, Marina chyba była na tyle zażenowana ich poziomem intelektualnym, że wolała sie nawet nie odzywać i w sunie też bym tak zrobiła. 
 Zapukałam w duże akacjowe drzwi i odsunęłam się o kilka kroków, po jakiś dwóch minutach drzwi sie otworzyły i stanęła w nich około pięćdziesięcio pięcio letnia kobieta o czerwonych włosach i wyraźnie widocznymi oznakami starzenia.
- Witaj Annabeth, co cię sprowadza w moje skromne progi? - Odezwała się jako pierwsza Madleine.
- Dzień dobry Madi, wszystko ci opowiem, ale moglibyśmy wejść to dość delikatna sprawa, a niw chcę aby ktoś nas podsłuchał.
- Naturalnie, zapraszam.- Odpoweidziała jak zwykle spokojnym głosem, w całym życiu dostał tyle dziwntch zleceń, że nawet się nie zdziwiła jak zobaxzyła nieprzytomną Clarisse. 
 W środku budynek wyglądał o niebo lepiej niż na zewnątrz. Cały dom ustrojony był w stylu wiktoriańskim z pięknymi drewnianymi mablami które były tak pięknie ozdonione, że wielu wybitnym stolarzom by szczęka opadła,ściany były pomalowane zieloną farbą która dobrze współgrała z ciemnymi meblami, na ścianach wisiały piękne obrazy i portrety ukazujące na przykład ojczyste miasto Madleine York.
 Udaliśmy się do salonu gdzie usiedliśmy na wielkich fotelach i kanapie zrobiomych z ciemnego sosnowego drewna.
- Więc słucham Cię Annabeth, jaki problem z Clarissą, bo patrząc na jej stan zgaduje że to o nią chodzi?- Zapytała Madleine popijając herbatę, którą wcześniej przyniosła nam jej gosposia.
- No i jak zwykle dobrze myślałaś moja droga, mam dla ciebie dość skomplikowane zlecenie, ale nie wiem czy da się to wykonać.- Czarownica uśmiechnęła się i powiedziała.
- Posłuchaj, wszystko jest możliwe. Trzeba mieć tylko odpowiednie kontakty, narzędzia lub potężną moc. W moim przypadku to jest właśnie moc i tego się trzymajmy, a teraz mów o co chodzi.- Pokiwałam głową i zaczęłam mówić jej co zamierzam zrobić.
 Otórz cały plan polegał na tym aby wymazać Clarissie całą pamięć - wszystkie wspomnienia z całego życia - w ich miejsce wstawić tylko jedno, a właściwie trzy żeczy, jej aktualne czyli nadane podczas pobytu w Instytucie imię i nazwisko, to że jest służącą oraz to, że jest na usługach mnie oraz mojej córki Melisy. Mogę jej przysiądz jedno, takiej surowej to mnie jeszcze nie widziała.

***Jace***

Instytut w Nowym Yorku.
Godzina 20.20

Leżałem na łóżku w swoim pokoju i czytałem jakąś Przyziemną książkę pod tytułem "Legenda Kella" - zaskoczeni? Ja też, ale zaraz to się wyjaśni - było to mocne, męskie military-fantasy, a co za tym idzie? Pełno krwi,wnętrzności, okropnych stworów, odcinania głów i w cholerę seksizmu - no to już chyba znacie powód mojego wyboru. Tak sobie leżę i czytam gdy słyszę walenie w drzwi do mojego pokoju, odłożyłem książkę na pościel po czym wstałem i zacząłem iść w stronę drzwi z których nieustannie dochodziły głosy pukania - Spokojnie, wali się czy jak? -krzyknąłem i otworzyłem drzwi. Stała w nich mija siostra Ania oraz o dziwo Adrianna Middlewest, czemu byłem zaskoczony,że ją zobaczyłem z Anią? Ponieważ ona jest w kręgu bliskich znajomych Mariny, a moja siostra za bardzo tych osób nie lubi i stara się ich unikać. Przestałem nad tym rozmyślać, gdy zobaczyłem miny dziewczyn które wskazywały, że coś jest nie tak.
- Hej dziewczyny, co jest? Wasz shipp z "Pamiętników Wampirów" się rozpadł?- Zapytałem jak to ja z nutką sarkazmu w głosie, za to im raczej nie było do śmiechu ponieważ Ania spojrzała na mnie takim wzroliem że sam Asmodeusz by się przestraszył.
- Nie debilu nic się nie rozpadło, mamy kłopot i musisz nam szybko pomóc.
- No dobra, a z czym macie dokładnie problem?- Zapytałem już poważniej.
- Nie z czym, a z kim - z Clarissą.- Od razu zapaliło mi się czerwone światełko bo jak moja siostra mówi, że jest problem z Clary to raczej jest coś na rzeczy.
- Okey, co z nią?
- No właśnie problem w tym, że nie wiadomo. Nie ma jej i to o wiele za długo.- Tu odezwała się pierwszy raz Adrianna.
- Ale co to za problem? Może wyszła z kimś na kawę czy coś, przecież nie zabronicie jej wychodzić z Instytutu, co nie?- Trochę zdziwiło mnie zachowanie dziewczyn, może poznała kogoś nowego i chciała się coś o nim dowiedzieć, a jakie jest lepsze do tego miejsce jak nie kawiarnia i to na przykład Java Jones, a jest to najlepsza kafejka w mieście.
- Gdyby poszła z kimś kto nie byłby dla niej zagrożeniem to okey, ale ona poszła tam najprawdopodobniej z Mariną i to już jest bardzo złe.- Znowu zaczęła mówić Ania, w jej głosie było już słychać zniecierpliwienie i mi też zaczynało się to wszystko nie podobać, ale nie będę wyciągał pochopnych wniosków ponieważ muszę znać więcej faktów.
- Dobra, skąd możecie wiedzieć, że akyrat z Marina miałaby pójść Clary?
- Ponieważ znam pewien plan, który Marina zdradziła mi chyba wczoraj - chciała abym jej pomogła. Plan dotyczył tego jak wykopać Clary z Instytutu i mogę ci powiedzieć tyle, że był a właściwie możliwe, że jest strasznie okrutny dla Clarissy.- W jej oczach widziałem razem złość, strach i niepokój. więc nie mogła to być zmyślona historyjka aby dziewczyny mogły sprawdzić, czy jestem zakochany w Clary. Mimo to, że zacząłem się martwić jednak zacząłem czuć złość.
- I dopuero teraz nam to mówisz!? Kiedy ta suka mogła już coś jej zrobić!?- Podniosłem głos ponieważ gdybt nam wcześniej powiedziała to moglivyśmy zareagować przed tym co mogło się dzisiaj stać.
- Jace, uspokuj się, wpadłyśmy na to dopiero tsraz w moim pokoju!- Ania już chyba też była zła, natomiast Adri miała już chyba łzy w oczach, może zdała sobie sprawę, że mogła temu zapobiec.
- Nie Ania, on ma rację. Gdybym zgłosiła odpowiednim osobą, że coś takiego się dzieję to może nic by się nie stało.- Powiedziała to z takim bólem w głosie, że aż mi się trochę głupio zrobiło. Jednak po chwili Adrianna pozbierała się, przybrała wojowniczą minę i powiedziała.- Kurde, może bym ją uchroniła od tego co się stało ale tego nie zrobiłam i żałuje, mogę jednak się zrehabilitować i pomóc Wam ją znaleźć. Nic nie wkuramy stojąc tutaj, więc Jace, rusz tą t£ustą dupę i idziemy do Maryse, raz dwa.- Adrianba ruszyła w stronę biblioteki, a ja spojrzałem na Anię i powiedziałem.
- Ci powiem ona idealnie pasuje do Clary. Lubię tajie laski, takie waleczne.- Ania zaśmiała się i dała mi kuksańca w żebra,po czym ruszyliśmy za Adrianną.

***

 Będąc w bibliotece, a zarazem gabinecie naszej mamy próbowaliśmy z ją przekonać, że mamy rację co nie było łatwym zadaniem ponieważ za dowód mieliśmy tylko słowa Adrianny, które w świtke takiej sprawy nie są wystarczające aby wysyłać większą grupę ludzi z Clave żeby ci przeprowadzili śledztwo, tak nam to też wytłumaczyła mama.
 Po jakiś pół godziny przkonywania, udało nam się przekonać Maryse aby pozwoliła nam samodzielnie dokonać śledztwa - oczywiście po zajęciach szkoknych. Najgorsze było to, że z powodu tego, że nikt z nas tu obecnych nie ma osiemnastu lat to musieliśmy wiząć kogoś dorosłego ponieważ tylko dorosły może prowadzić śledztwa wewnątrz instytutowe, a w gre tu wchodziły tylko nasze bliźniaki czyli Izzy i Alec, no cóż to nie będzie łatwe do zrealizowania.
Będzie ciężko ale trudno, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie prawda? Czas więc zacząć poszukiwania.

----
No siema.
Jestem tutaj znowu spóźniony ale za to z dłuższym rozdziałem.
Napiszcie co o nim myślicie i przy okazji proszę pewne dwie osoby aby nie spamowały w komentarzach dziękuje XD
Pamiętajcie, że dalej czekam na Wasze postacie do drugiej części.
To by było na tylr, do następnego posta.
Pozdrawiam gorąco, Danko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony