wtorek, 17 kwietnia 2018

Rozdział 27 - To koniec.

Pamiętajcie, że w dalszym ciągu czekam na zgłoszenia Waszych postaci, które mogą się pojawić w następnej części opowiadania.

- Nie jestem żadnym Rzecznikiem. Nazywam się Kasandra Anastazja Morgenstern i jestem jej ciotką

***Annabeth***

  W dalszym ciągu byłam w szoku po tym co usłyszałam "Przecież to jest niemożliwe", powtarzałam sobie w głowie na okrągło. Dopiero co odzyskałam Clarisse a tutaj nagle przychodzi jej "ciotka" i mówi, że chce ją widzieć? "Nie, tak łatwo mnie nie wykiwa, to na pewno ktoś z jej przyjaciół z Instytutu", tak pomyślałam ale postanowiłam zagrać i powiedzieć, że niby połknęłam haczyk.

- Przez tyle lat męczyłam się wychowaniem Clarissy, a dzisiaj tak znikąd przychodzi Pani do mojego domu uzbrojona po zęby i mówi, że niby jest jej ciotką i che ją widzieć!? Pani sobie chyba ze mnie kpi.- Czekałam na jej reakcję. Miałam nadzieję, że wzbudzę w niej złość, wstyd albo coś takiego ale Pani Morgenstern trwała w swoim spokoju i nic jej nie ruszało, ten spokój zaczynał mnie przerażać.
-  Pani Gray, posłucha mnie teraz Pani i nie przerywa dobrze? Bardzo tego nie lubię. To prawda wychowywała Pani Clarisse od szesnastu lat. Jestem z tego powodu Pani wdzięczna, ponieważ wielu ludzi oddałoby ją do domu dziecka. Widzi Pani, odkąd mój cholerny brat, tak naprawdę wydziedziczył moją bratanicę i oddał pod Pani opiekę nieustannie jej szukałam ponieważ ten drań, który zwie się moim bratem nie chciał mi zdradzić co z nią zrobił.- Słuchałam tej jakże (nie) ekscytującej opowieści z (żadnym) zainteresowaniem. Nie wiem czy ta kobieta chciała wywrzeć na mnie jakieś emocje czy co, ale jeśli chodzi o Clarisse to jakbym teraz ją znalazła to raczej zostawiłam bym ją na pożarcie demonom.- Więc niech mi Pani wierzy, gdybym tylko mogła to bym ją wzięła od Pani od razu. 
- Bardzo wzruszająca historia, normalnie jak dla mnie mogła by Pani pisać jakieś opowieści dramatyczne.- Zaśmiała się - chyba - szczerze i odparła rozbawionym głosem.
- No tak po głębszym zastanowieniu to ta "opowieść" by się rzeczywiście by się n jakąś książkę nadawała. Może się minęłam z powołaniem?- Chwilę się zamyśliła po czym pokręciła głową i powiedziała - Chociaż to chyba nie byłby to dobry pomysł, pisanie czegokolwiek przez Morgenstern'ów nigdy nie kończyło się dobrze. Niech sobie Pani przeczyta książkę Amelii Morgernstern. Tyle krwi i wnętrzności co w tej opowieści to nawet na prawdziwych bitwach nie ma.- Kasandra zaśmiała się ale po chwili chyba sobie uświadomiła, że ja nie jestem Nocną Łowczynią.- Przepraszam, czasami zapominam, że Przyziemni nie są przyzwyczajeni do takiej ilości krwi. Wróćmy może do tematu Clarissy.- Powiedziała po czym zastanawiała się chwilę, jakby szukała odpowiedniego argumentu aby mnie przekonać, że rzeczywiście rudzielec jest jej bratanicą.- Widzę, że w dalszym ciągu Pani mi nie wierzy, że Clarissa jest rodu Morgenstern.- Pokiwałam głową na znak, że ma rację.- No dobrze. Każdy z naszego rodu ma na lewej łopatce znak gwiazdy, niech Pani zawoła tu Clarisse. Jeśli będzie miała znamię to zabiorę ją ze sobą, jeśli jednak jej nie będzie to wtedy Clarissa zostanie u Pani, zgoda?- Rozważałam kilka opcji. Mogłam pójść na ten układ ale dać pewien warunek, albo nie udzielić zgody i mieć służącą na każde wezwanie. Jednak patrząc przez pryzmat czasu doszłam do wniosku, że pierwsza opcja jest o wiele lepsza.
- Dobrze, mogę pójść na taki układ ale pod jednym warunkiem. Chce mieć pewność, że jeśli to z tym znamieniem jest prawdą i Clarissa jest z rodu Morgenstern - Oczywiście wiedziałam, że jest - to che mieć zapewnienie, że Pani brat nic nie zrobi mi lub mojej córce.- Kobieta popatrzyła na mnie z wielkim zdziwieniem.
- Nie rozumiem. Czemu Pani o to prosi?
- Bo widzi Pani. Kiedy znalazłam kołyskę z Clarissą, został również dołączony liścik w którym było napisane, że albo się nią zaopiekuje  albo pożałuje.- Kasandra najwyraźniej się zdenerwowała na swojego brata ponieważ zaczęła coś mówić pod nosem, że go zabije, że ją popamięta i wiele słów które nie nadają się do opublikowania. Po chwili się częściowo uspokoiła i powiedziała.- Jeśli chodzi o mojego brata, to może Pani być spokojna, ja sobie już z nim pomówię.
- Dobrze więc zawołam Clarisse. Niech sobie Pani usiądzie i poczeka na nas, zaraz przyjdę.
- W porządku.- Uśmiechnęłam się do niej najszczerzej jak umiałam.
 Zeszłam do piwnicy w której na materacu leżała Clarissa.
- Clarisso wstawaj.- Dziewczyna jak oparzona wstała z materacu, a ja w duchu ucieszyłam się, że jednak czuje do mnie strach.
- Przyszłą do nas pewna kobieta, która mówi, że jest twoją ciotką.- Popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem podobnym do tego, którym spojrzała na mnie tamta kobieta i już chciała coś powiedzieć ale uniosłam dłoń co ją uciszyło.- Nic nie mów, jak tylko pójdziemy do góry masz udawać moją córkę i mówić do mnie mamo, zrozumiano? On musi myśleć, że należysz do mojej rodziny jasne?
- Oczywiście Pani Gray.- Powiedziała jakby miała ten tekst wgrany w mózg.
- Tylko zwracaj się do mnie tak jakbyś naprawdę rozmawiała z członkiem swojej rodziny. Masz przebierz się.- Rzuciłam jej jakieś ubrania, które znalazłam w jej dawnym pokoju i już chciałam wyjść gdy coś sobie przypomniałam.- Jeszcze jedno, jak zapyta o bandaże masz powiedzieć, że miałaś jakiś wypadek zrozumiano?
- Dobrze Pani Gray.- Wyszłam z pomieszczenia i na korytarzu czekałam na tego rudzielca.  Kiedy w końcu przyszła uśmiechnęła cierpko i razem poszłyśmy w kierunku salonu. 
 Weszłyśmy do salonu gdzie czekała na nas Kasandra. Kiedy zobaczyła Clarisse oczy jej się zaświeciły jak jakiś diament lub szmaragd, dziewczyna naprawdę musiała bardzo przypominać kogoś bliskiego kobiecie.
- Clarisso to jest Pani Kasandra Morgenstern, chce tylko coś zobaczyć. Obróć się do niej plecami i odsłoń lewe ramie.
- Dobrze mamo.- Dziewczyna zrobiła to o co ją prosiłam a Kasandra wyjęła Stele i przejechała nią nad łopatką Clarissy. Naszym oczom po chwili ukazała się pięcio ramienna  gwiazda. Każde ramię ozdobione było znakami, które kształtem przypominały tułów flaminga. Pokiwałam głową i zwróciłam się do Clarissy.
- Idź się spakuj do swojego pokoju na piętrze zaraz przyjdę i ci wszystko wytłumaczę.- Clarissa spojrzała na mnie zdziwiona tak jak w piwnicy ale wiedziała, że nie może mi się sprzeciwić więc poszła na górę.
- Zaraz wrócę.- Powiedziałam do Pani Morgenstern na co ta pokiwała i ponownie usiadła na kanapie.
Ja w tym czasie poszłam na piętro gdzie czekała na mnie już rudowłosa.
- Pani Gray o co tu chodzi?-  Zapytała całkiem zmieszana.
- Posłuchaj mnie teraz. Ta Pani którą teraz widziałaś to twoja ciocia. Nie wierzyłam jej i dlatego poprosiłąm ją aby zrobiła ten "test"- Mówiłam totalnie bez żadnych emocji. Zresztą jak zawsze przy niej, jedyną emocję jaką ona może usłyszeć w moim głosie jest złość.- W tym pokoju znajdziesz trochę ubrań w twoim rozmiarze i wszystkie rzeczy, które będą ci potrzebne. Spakuj wszystko co będziesz chciała i zejdź na dół. Resztę dowiesz się kiedy indziej od Pani Morgenstern. Idź teraz bez gadania.- Clarissa dygnęła i weszła do pokoju.
 Zeszłam do salonu gdzie z Kasandrą zaczęłyśmy w miarę luźną rozmowę. Po jakiś pół godziny na dół zeszła również Clarissa z dwoma dużymi walizkami i jednym sporym plecakiem na plecach w którym pewnie było coś do rysowania. Na siebie ubrała czarną bluzę z napisem "Sabaton" z powodu tego, że na dworze było chłodno.
- Gotowa?.- Zapytała Pani Morgenstern, Clarissa pokiwała głową i podeszła do Kasandry.- No to chodźmy.
- Pa, mamo.- Powiedziała dziewczyna i razem z jej ciotką wyszły z mojego mieszkania. 
 Usiadłam na kanapie w salonie i szczerze uśmiechnęłam się sama do siebie. "To już koniec mojego strachu" pomyślałam " Clarissa odeszła ze swoją prawdziwą rodziną, a ja w końcu nie muszę się martwić, że ktoś pewnego dnia przyjdzie i zrobi krzywdę mi lub mojej córce. To koniec"

***
I to by było na tyle w tym rozdziale.
Był plan aby zakończyć już tą książkę, ale doszedłem do wniosku, że napisanie jeszcze jednego rozdziału będzie dla was i dla mnie lepsze. Wy macie trochę wyjaśnień, a ja opóźniam zakończenie książki, która wbiła mnie w świat pisarstwa.
Jednak następny rozdział tutaj to na pewno będzie epilog i muszę was ostrzec, że nie  planuję go jakoś specjalnie długiego.
Jak zawsze czekam na wasze uwagi co do rozdziału i do następnego.
Pozdrawiam gorąco, Danko.

4 komentarze:

  1. Siemasz ;D Katalog Szuflada zaprasza Cię serdecznie do dołączenia do katalogu i sprawdzenia się przez poddanie opowieści recenzji lub rozpromowanie bloga na szerszą skalę ;) Zapraszamy już dziś :D


    S z KS

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za zaproszenie i na pewno skorzystam.
    Wybacz, że dopiero teraz pisze ale wcześniej nie zauważyłem Twojego komentarza.
    Pozdrawiam gorąco, Dankomen i widzimy się na Katalogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, prosiłabym o zapisanie się do Katalogu przez zgłoszeniem do oceny ;) Mamy taki warunek w regulaminie, a staramy się go przestrzegać :D

      Pozdrawiam!

      S z KS

      Ps: Blog dostał się wstępnie do kolejki z datą recenzji na 15.06.2018 r. Termin może się zmienić, zwykle na wcześniejszy, a mam jeszcze dwie recenzje przed sobą poza tym :)

      Usuń
    2. Sorki za zamieszanie. Czytałem regulamin, ale jakoś mi to uciekło.
      Tak czy siak, blog jest zgłoszony więc jest okey.

      Usuń

Szamanka Bajkowe Szablony