Tego samego dnia co w rozdziale 14.
Wieczór.
***Alison***
Siedziałam przy grobie naszej matki w ogrodzie. Odkąd Clary została odnaleziona, bardzo często tam przebywałam. Moja młodsza siostra jest była i jest podobna do Jocelyn. Czasami jak na nią patrzyłam, robiło mi się jakoś smutno. W końcu pośrednio przez Clary nasza mama leży teraz w grobie. Wiem, że nie można o jej śmierć winić mojej siostry, ponieważ ona nie wiedziała wtedy co się dzieję, ale mimo wszystko było mi naprawdę przykro, że nie było jej wtedy z nami.
Z jakiegoś powodu naprawdę lubię tu siedzieć. To miejsce jest trochę na uboczu terenu całej posiadłości, przez co naprawdę mało osób tędy chodzi. Często gdy byłam po męczącym treningu, a prawie od razu po nim nie było posiłku, przychodziłam tu, aby w spokoju odpocząć. Czasami brałam jakąś książkę i mogłam siedzieć godzinami oparta o drzewo i czytać, a czasami przychodziłam po prostu posiedzieć, wtedy często analizowałam co mi na treningu wyszło bardzo dobrze, a jakie popełniłam błędy i jak je najlepiej zniwelować. Zawsze gdy siedziałam w tej oddalonej od wszystkiego części ogrodu, czułam jakby większą bliskość mamy, której w sumie prawie nie znałam. Byłam za mała aby zapamiętać jakieś wspomnienia, w końcu miałam wtedy może dwa lata. Jednak pomimo tego, że byłam wtedy bardzo młoda, to do teraz pamiętam jej piękny delikatny głos , który uspokajał mnie zawsze gdy coś mi się stało, albo miałam zły sen, nawet pomimo tego, że wszędzie mówią że to właśnie jako pierwszy zapomina się głos zmarłego. Tamten dzień, to była chyba niedziela, czyli był to dzień w kiedy miałyśmy wolne od treningów, a służba miała zakres działań zwężony jedynie do gotowania, co często Clary jeszcze bardziej zwężała, ponieważ ona lubiła gotować.
Często jako Nocni Łowcy szydzimy z Przyziemnych, jednak prawda jest taka, że dużą część tradycji mamy przez nich, nawet jeśli mieszkamy w Idrisie. Przejęliśmy od nich chociażby Święta Bożego Narodzenia, chociaż u nas mówi się na to po prostu Gwiazdka, z powodu, że Nocni Łowcy przynajmniej oficjalnie są ateistami, jeśli chodzi o Przyziemnych Bogów. Gwiazdka, to właściwie jedyne święto, które w naszej rodzinie się obchodzi i to tylko dlatego, że mama podobno zawsze bardzo naciskała, żeby w naszym domu się te święto obchodziło, a ojciec tak kochał Jocelyn, że nawet po jej śmierci ani razu nie odpuścił Gwiazdki. W ten dzień nawet służba ma wolne i o ile mają jakąkolwiek rodzinę, to mogą się do niej udać, chociaż skoro zaciągnęli się do służby Nocnym Łowcą to raczej jej nie mają. Jednak Ci co gdzieś tam posiadają rodzinę i na ten dzień wyjadą, muszą wstawić się na następny dzień maksymalnie do 15 wstawić się w gabinecie Valentina i zgłosić powrót. Jeśli się spóźnią, to biada im. Tyle mogę powiedzieć.
Z moich rozmyślań wyrwały mnie odgłosy kroków. Dobrze wiedziałam kto idzie oraz kto siada obok mnie.
- Coś się stało Clary, że przerywasz moje rozmyślenia? - Zapytałam nie odwracając nawet głowy.
- Skąd wiedziałaś, że to ja?
- Mam tak wyćwiczone umiejętności słuchu, że po odgłosie kroków wiem kto przychodzi. Poza tym słyszałam, jak nucisz jakąś tam Przyziemną piosenkę.- Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, a lary się zaśmiała.
- Przyszłam posiedzieć tu z Tobą i przy okazji przypomnieć, że za pół godziny jest kolacja, a tata ma podobno jakąś ważną wiadomość.
- To już ta godzina?
- Noo w pół do ósmej. Ciekawe co to za ważna wiadomość.- Clary ewidentnie była zaciekawiona, ja natomiast tyle się nasłuchałam tych "ważnych wiadomości", które potem wcale nie okazywały się tak ważne, że uhuhu.
- Ostatnio coraz częściej ma te "ważne wiadomości"- Odparłam
- Nie jesteś ciekawa, co ojciec ma do powiedzenia?- Zapytała z lekką nutą pretensji moja siostra.
- Jestem, ale uwierz mi, już tyle razy słyszałam te niby ważne wiadomości, że już mi bokiem wychodzi. Mimo to, zawsze fajnie posłuchać przygotowywanych przez ojca wypowiedzi.- Tata nigdy nie o czymś ważnym nie mówiła "na żywca". Zawsze przygotowywał się w gabinecie żeby dobrze wypaś.
- O czym dzisiaj rozmyślałaś?- Clary wie, że jeśli nie biorę książki idąc do ogrodu to zapewne duużo myślę.
- Myślałam nad wczorajszym treningiem. Doszłam do wniosku, że mogę jeszcze poprawić szybkość reakcji na nowe zagrożenie i umiejętność przewidywania ruchów przeciwnika. Poza tym jak zawsze, jak to by było, gdyby mama z nami teraz była...- Spojrzałam na moją siostrę, wiedziałam co może się stać i miałam co do tego rację. Gdy tylko Clary usłyszała o naszej Jocelyn, momentalnie posmutniała. To da się łatwo zauważyć, gdy robi jej się przykro, podkula kolana i i chowa między nimi głowę.- Oj Clary... rozmawiałyśmy już o tym.- Przyciągnęłam ją do siebie, tak aby głowę miała na moich kolanach i przeczesywałam jej bujne loki.- Przepraszam, mogłam nie rozpoczynać tematu mamy.- Rudowłosa potrząsnęła głową, na znak, że się nie zgadza.
- Obiecałaś, że nie będziesz ukrywać tego, że myślisz o mamie.
- Ale zobacz co to z Tobą robi. Choćbyś miała najlepszy humor na Ziemi, gdy tylko zacznę ten temat momentalnie robisz się smutna.- Było mi jej żal. Dobrze wiedziała, że to z jej powodu mama umarła i przez to zdarzenie musiała kilkanaście lat mieszkać z Przyziemnymi.
- Wiem, ale to jest ode mnie silniejsze. Nie potrafię być wesoła, gdy wiem, że pośrednio, ale jednak mama zmarła przeze mnie.
- Oj proszę Cię. Nawet najwięksi czarownicy nie wiedzą dlaczego tak się stało. Może to w ogóle nie było przez Twój poród.- Clary chyba nie była za bardzo przekonana, że tak mogło być.- Dobra, chodźmy, bo zaraz będzie dwudziesta, a ojciec nas zabije, jeśli on ma coś do powiedzenia, a my się spóźnimy.- Clary pokiwała głową i wstała, a ja tuż za nią. Szłyśmy obok siebie, a ja w pewnym momencie wpadłam na pomysł, jak ją rozweselić. Korzystając z tego, że moja siostra szła zamyślona, stuknęłam ją biodrem, co całkowicie wytrąciło ją z równowagi, czego skutkiem był jej bardzo widowiskowy upadek. Clary gdy zszedł z niej szok, spojrzała na mnie z szatańskim uśmiechem, co było wystarczającym powodem, aby stamtąd się jak najszybciej oddalić. Szybko zaczęłam iść a gdy zorientowałam się, że młoda mnie goni, zaczęłam uciekać.
Wpadłam do domu jak torpeda, aż służąca się wystraszyła.
- Panienko, coś się stało?
- Nie Adelle, ale zaraz może się stać, jeśli ta ruda dziewczyna mnie złapie.- Służka uśmiechnęła się pod nosem, dygnęła i odeszła. Postanowiłam już nie uciekać, w końcu trzeba jakoś na kolacji wyglądać. Wtedy do holu wpadła Clary, a ja wystawiłam tylko rękę pokazując gest "Stop".- Rozejm, musimy jakoś na kolacji wyglądać, a jak się tu zaczniemy tarzać, to tak nie będzie.- Młoda nie była zadowolona z tego faktu, ale wiedziała, że mam rację.
- Masz szczęście, że jest ta kolacja. Tak byś już nie żyła, ale nie odpuszczę Ci. Dokończymy to później, a teraz chodźmy.- Pokiwałam głową, objęłam Clary ramieniem i poszłyśmy do jadalni.
Gdy usiadłyśmy, ojciec jakoś dziwnie cicho siedział. Odezwał się dopiero, gdy zaczęliśmy jeść:
- Dziewczęta, jak pewnie wiecie, mam do Was ważną wiadomość, a właściwie to kilka wiadomości. Pierwsza z nich jest taka, że Clave wszczęło śledztwo w sprawie ataku Clarissy na Nocnych Łowców z Nowego Jorku. Będą Cię Clarisso teraz poszukiwać i na każdą misję będziemy musieli zmieniać Twój wizerunek, aby Cię nie rozpoznali. - Spojrzałyśmy się na siebie z Clary z niepokojem. Jakby Clave ją złapało, to najpewniej zostałaby stracona najstraszniej jak to jest możliwe. Przez spalenie żywcem.- Skoro jesteśmy przy misjach, drugą wiadomością jest to, że najprawdopodobniej, jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, obie zostaniecie wysłane na niebezpieczną i długą misję, ale o tym opowie Wam dokładnie ciocia Kas.- Zaintrygowała mnie druga wiadomość, długa i niebezpieczna misja o której opowie nam ciocia Kas. Brzmiało to interesująco, i to bardzo... Zaraz zaraz, opowie nam o niej ciocia Kas? To znaczy... Popatrzyłam na ojca z szeroko otwartymi oczami.- Dobrze myślicie. Za niedługo powinna nas odwiedzić moja siostra, która opowie Wam o tejże misji i na czas jej pobytu, będziemy na zmianę prowadzić Wasze treningi.- Ponownie spojrzałyśmy się na siebie z Clary, z tym, że teraz z radością. Moja siostra miała wielkiego banana na twarzy.- Widzę, że jesteście zadowolone. Cieszy mnie to. Na dzisiaj tyle wiadomości, smacznego.
- Dziękujemy. - Odpowiedziałyśmy prawie w tym samym czasie. Jestem bardzo podekscytowana, ciocia dawno nas nie odwiedzała i myślę, że to będą świetne rodzinne chwile.
***
I to tyle.
Witam Was w nowym rozdziale, w którym trochę bardziej poznaliśmy Alli. Dowiedzieliśmy się, co robi w wolnych chwilach, o czym najczęściej myśli i jaką jest troskliwą siostrą. Widzieliśmy także jak mocna więź łączy siostry. Od teraz wiemy również co prawdopodobnie w najbliższym czasie będzie się działo z rodziną Lightwood.
Mam szczerą nadzieję, że Wam się podobało i że rozdział nie jest za długi.
Widzimy się w następnym rozdziale.
Pozdrawiam gorąco, Danko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz