poniedziałek, 30 października 2017

Rozdział 16 - Mały koncert



***Clary***

 Po wyjściu z biblioteki Ania zapriponowała mi zobaczenie piętro mieszkalne które znajdowało się na drugim piętrze, przytaknęłam więc ruszyłyśmy w strone schodów. Po drodze Ania przerwała panującą między nami ciszę:
- Clary? - Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.- Miałaś kiedyś styczność z bronią białą?
- Jasne, jak miałam może z dziewięć lat to Annabeth zapisała mnie na łucznictwo. Trenowałam z pięć lat i wygrałam kilka zawodów i turniejów. W międzyczasie od jedynastego do czternastego roku życia tenowałam szermierkę, dzięki szermierce nauczyłam się robić uniki i dlatego nie zostałam zadźgana podczas pewengo nieprzyjemnego wydarzenia o którym pewnie Jace ci opowiedział. - Popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem który jednak po chwili zminił się w taki hmm, no nie wiem na jakiś z dawką respektu czy coś takiego? No mniejsza.
- Tak mówił o tym, w ogóle to jesteś strasznie odważna. Nie wielu odważyło by się walczyć gołymi rękami z uzbrojonym wrogiem, jestem pewna że nawet jakaś część Neffilin by prędzej wolało uciec niż walczyć bez broni.
- Tsia, to akurat najmądrzejsze nie było bo sama wiesz co ze mną było potem.- Spuściłam głowę żeby Ania nie widziała pchających mi się do oczu łez, nie lubię płakać ale nie umiem tego powsztrzymać choćbym bardzo chciała.
-  Rzeczywiście patrząc z tej strony nie to nie było zbyt mądre posunięcie...
- Dzięki wielkie wiesz? - Podniosłam głowę i uśmiechnełam się.- Bardzo miała jesteś. - Ania odwazajemniła uśmiech.
- Zawsze do usług w sprawach grzecznościowych.
- Pani psycholog, Pani uważa bo ma strasznie niegrzeczną pacjętkę.- Zaczęłyśmy się śmiać na całego.
- Hmm, Pani Clarisso najbliższe badania odbędą się na sali treningowej a ich tematem będzie "Czy wpierdziel od przyjaciółki może wpłynąć na poprawe zachowania" - Mówiąc to Ania starała się mówić poważnie co nie zbyt jej wychodziło wywołując kolejną dawkę śmiechu.
- Mam tylko pytanie kto mi ten "wpierdziel" spuści ? - Ania spojrzała na mnie jak na idiotkę i dalekj się śmiejąc powiedziała.
- No ja ty chochliku rudawy.
- Ej no taka niska nie jestem a po za tym, Ania proszę Cię ty mnie pokonasz? Nie mam mowy.
- Clary ja mam 1.70 a ty mi sięgasz do ramion więc tak jesteś chochlikiem a co do naszej kłótni to mogę się założyć że pokonam Cie do dziesięciu minut. - Patrzyła na mnie wyczękująco a ja się zastanawiałam jaką stawkę mi da i czy mi się to opłaca ale w końcu doszłam do wniosku że ryzyk fizyk.
- Zgoda, jaka stawka? - Ania się zamyśliła ale po chwili na jej twarzy zagościł uśmiech który nie wrużył nic dobrego dla mnie.
- Jeśli wygram pocałujesz Jace'a. - Zrobiłam wielkie oczy na co Ania szybko dopowiedziała - Nie musi być w usta, no chyba że chcesz.- Puściła do mnie oczko a ja się zaczerwieniłam. - Może być policzek czy coś, byle by całus był na twarzy i to widoczny czyli musisz posmarować usta szminką a i ma to być na stołówce podczas najbliższego posiłku. - Myślałam że ją uduszę, no ale co miałam zrobić dała warunek więc taki a nie inny a więc ja wymyśliłam coś - jak myślę - gorszego.
- Dobra, zgoda ale jak ja wygram to będziesz musiała usiąść na kolana komuś kto Ci sie podoba albo swojemu przyjacielowi.- Ania cała poczerwieniała.
- Clary nie ma mowy nie zrobię tego.
- Ej to niesprawiedliwe ty mi jakie dałaś zadanie?
- Ah no dibra zrobię to.- Uśmiechnęłam się do niej słodko i podałam jej ręke na potwierdzenie zakładu, złapała moją dłoń a drugą przebiła zakład.- Dobra jesteśmy na miejscu, masz klucz - Podała mi pozłacany klucz taki który wyglądał jak ten ze starych zamków do którego była przywieszona plakietka z numerem 226. - To nasz pokój, obok po prawej jest pokój alec'a a następny od Izzy. Pokój Jace'a jest naprzeciwko mojego a od dziś naszego pokoju. Wejdź rozgość się.- Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam a po usłyszeniu trzesku nacisłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Pokój był śtredniej wielkości około cztery na cztery, może pięc metra i był pomalowany na biało z obwodami ścian w kolorze bordowym, po pod ścianą w środku jej długości stało wielkie można powiedzieć łoże małżeńskie zrobione z jasnego drewna, chyba brzozowaego a pościeil była koloru szarego. Obok wilkiego oknna które było naprzeciwko dzrzi naprzeciwko drzwi w rogu pokoju stało białe biurko o takim samym kolorze co szkielet łóżka i drzwi. Na równoległej ścianie z lewej strony od drzwi wejściowych w połowie długości ściny stały kolejne drzwi które pewnie prowadziły do łazienki a na po prawej stronie od wejscia stała wielka drewniana szafa. Cały pokój prezentowała się dość ładnie choć jak dla mojej artystycznej cześci niektóre kolory nie pasowały do innych.
- I jak? Podoba się?- Zapytała Ania
- Jasne, jest tu ładnie choć cie powiem dziwny dobór kolorów.
- Tak wiem, były takie jak się tu wprowadzałam. - Ania spojrzała na zegarek.- Dobra potem jeszcze popatrzysz chodź bo już czas na obiad. - Gdy powiedziała o jedzeniu od razu zaburczało mi w brzuchu więc kiwnełam głową i pobiegłyśmy

***Jace***

 Oglądałem jakiś Przyziemny film o jakiś chyba greckich herosach to się nazywało chyba jakoś "Peter Jason i Bogowie Olimpijscy i złodziej puoruna"? Nie wróć, nie Peter Jason tylko Percy Jackson tak dokładnie. W sumie jego życie tych herosów była podobna do naszego. Mieli taki swój bezpieczny azyl który się nazywał Obóz półkrwi a u nas to jest Instytut, też muszą walczyć z potworami i demonami i też jeżdżą na niebezpieczne misje. Bardzo ciekawy i fajny film a tak na marginesie tak, mamy w Instytucie komputer i telewizor i możemy mieć normalny sprzęt Przyziemnych. Niedawno Clave stwierdziło że nie posiadanie sprzętu pomoże się Łowcą trochę odstresować po ciężkich misjach a jednocześnie będzie łatwiej kogoś namierzyć lub znaleść jakieś miejsce. .     Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem że za dziesięć minut zacznie się obiad więc wygasiłem laptopa i poszłedłem w stronę stłówki. Weszłem do już praktycznie pełnej i jak zawsze głośnej stołówki i od razu skierowałem się w stronę swojego stolika który wszyscy uczniowie nazywają "Stolik Lightwood'ów" ponieważ siedzimy przy nim tylko ja z moim rodzeństwem ale podejrzewam że od dzisiaj to się zmieni najprawdopodobniej usiądzie tu jeszcze Clary co jak sądzę spotka sie z dezaprobatą bliźniaków. Szczerze mówiąc nie wiem o co im chodzi, no dobra może Izzy ma jakiś sensowny powód bo w końcu Illana to była jedna z jej najbliższych przyjaciółek ale o co chodzi Alec'owi nie wiem. Może znowu ślepo broni siostry co moim zdaniem jest idiotyczne.
 W połowie drogi do stolika poczułem że ktoś wskakuje mi na plecy śmiejąc się, wiedziałem kto to ponieważ tylko moja młodsza siostra ma taki charakterystyczny śmiech. Kiedy Ania raczyła zejść z moich pleców odwróciłem się i zobaczyłem zwijającą się smze śmiechu Anie a tuż za nią również roześmianą Clary, mówiłem jak ona ładnie wygląda gdy się śmieje ee to znaczy jak miło ją widzieć sczęśluwą? Nie, a no to bardzo miło.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. - Odpowiedziałem z udawanym oburzeniem, niestety Ania zna mnie na tyle że wiedziała że udaje.
- Oj przepraszam braciszku. Przytulić Cie?
- Nie, nie ma takiej potrzeby Pani żartownisiu.- Odpowiedziałem z uśmiechem po czym zobaczyłem że Clary się rozgląda więc zapytałem.
- Clary co jest?
- Patrze gdzie mam usiąść
- Jak to gdzie przy nas, tam o. - Wskazałem nasz stolik.
- Nie chce Wam się wpychać. A zresztą Wasze rodzeństwo mnie chyba nie lubi.- Spuściła głowę.
- Clary nigdzie się nie wpychasz a co do bliźniaków to Alec nikogo nie lubi a Izzy, no niestety tak się złożyło że pośrednio przez Ciebie wyrzucili z Instytutu jedną z jej paczki.- Dziewczyna pokiwała głową więc poszlismy do stolika. Oczywiście gdy wszyscy usiedliśmy to nie obyło się od narzekań Izzy ale zjedlismy w miarę w spokoju.
 Po objedzie według tradycji mama zawsze przychodziła i mówiła plan na resztę dnia więc spokojnie czekaliśmy. Po jakiś dziesięciu minutach o dziwo zamiast mamy przyszedł tata - mężczyzna, 43 lata, łysy o niebieskich oczach, dobrze zbudowany z szrokimi barami w Instytucie uczył historii.
 - Pani Lightwood poprosiła mnie abym przekazał Wam dzisiejszy plan popołudniowy ponieważ przybyli do niej ważni goście i nie mogła się tu zjawić osobiście.-Popatrzyłem na swoje rodzeństwo i widziałem w ich minach że też są ciekawi o co może chodzić.- Więc tak dzisiaj jest niedziela więc nie ma treningów obowiązkowych wieczornych, natomiast jak jest ktoś chętny to Hodge będzie czekał na was na sali, po za tym patrole popołudniowe mają dzisiaj kolejno: Od szesnastej do osiemnastej na brooklynie piątka Blackshadow'ów, od osiemnastej do dwudziestej na Manchatanie rodzeństwo Lightorn oraz Herondal'owie i ostatni od dwudziestej do dwudziestej pierwszej na Chinatown piątka Blacktorn'ów. Pierwszy patrol zbiórka za godzinę przed biblioteką. Cała reszta ma czas wolny. To wszystko do widzenia.- Gdy tata wyszedł ze stołówki wszyscy zaczęli wstawać i wychodzić. Ania oznajmiła że idzue poprosić tatę o załatwienie biurka dla Clary, Alec poszedł do Mgnusa a Izzy do swojego chłopaka który był wampirem i to nie byle jakim bo był zastępcą Raphaela Santiago a nazywał się Simon Lewis. Jako że nie miałem co robić podobnie jak Clary to postanowiłem że teraz ja zajmę się naszą nową koleżanką.
- Ej Clary? - Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.- Może pójdziemy do sali muzycznej? - Przez chwilę się zawachała ale zgodziła się więc poszliśmy w stronę sali. Po drodzę rozmawialiśmy jak jej się podoba w Instytucie, co widziała, co było jej się najbardziej spodobało i tak dalej. Bardzo ucieszyła mnie jej wypowoedź na temat oranżerii, była nią totalnie zafascynowana i zdradziła mi że raczej będzie tam często chodziła rysować, w końcu nie będę tam siedział sam jak palec.
 Po dojściu do sali muszycznej zobaczyłem że wzrok Clary skierował się od razu na gitarę.
- Zagrałabyś coś może? - Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała.
- Ty się jeszcze pytasz? Uwielbiam grać na gitarze i z chęcią zagram. Tylko co?- Zamyśliła się.
- Znasz coś oprócz rocku i metalu?
- Jasne, pięrwszą piosenkę jaką nauczyła mnie moja nauczycielka w podstawówce to była stara żeglarska piosenka "Rolling down to old Maui"
- To zagraj to.- Nie spodziewałem się że Clary zna szanty, sam kiedyś słyszałem kilka będąc z rodzicami i rodzeństwem na wakacjach nad morzem niedaleko Nowego Yorku.
- Okey, tylko muszę ją wyczyścić i nastroić daj mi pięć minut dobra?
- W porządku.- Clary podeszła do instrumentu i zaczęła go czyścić jakąś szmatką która leżał na parapecie. Następnie zaczęła ją stroić bez żadnych przyżądów, jedynie na dźwięk co nie jest zbyt prostym zadaniem, trzeba mieć do tego pełne skupienie aby nie przekręcić za bardzo rączek przy strónach. Dokładnie po pięciu minutach Clary siedziała już na krześle z gitarą na kolanach, przyjęła pozycje kolano na kolano aby łatwiej się jej operowało gryfem ze strunami a wcięcie pudła rezonansowego leżsło idealnie na jej udzie. Podniosła głowę z uśmiechem.
- Gotowe.
- No to dawaj jestem ciekaw jak śpiewasz zwykłe piosenki.
- Zobaczymy czy w ogóle jeszcze umiem.- Zaśmiała się ukazując dwa rzędy równych śnieżnobiałych zębów.
- Na pewno umiesz,dawak zaczynaj.

(Wyobraźcie sobie że śpiewa sama a i jest sprawa w notce na końcu)

Usłyszałem piękny i czysty, prawie anielski głos,byłem pod wrażeniem jak ona umii zmienić swój wokal z twardego rockowego na spokijny i w miare wysoki do moich uszu dotarła piękna melodia płynącą z gitary. Piosenka ta była naprawdę piękna i nie dziwiło mnie że chwile potem kilkunastu Łowców a nawet kilku nauczycieli oraz ktoś kogo bym się tu nie spodziewał ponieważ przyszła mama która zatkała sobie usta ręką ponieważ podejrzewam że tak się jej spodobało że by się płakała. Natomiast ja tak się skupiłem na jej pięknym głosie i w ogóle na niej że chyba odpłynąłem ponieważ otrząsnąłem się dopiero gdy usłyszałem oklaski co musiało oznaczać koniec piosenki. Spojrzałem na Clary, w jej oczach widziałem totalne zdziwienie "skąd tu tyle ludzi" no w końcu gdy śpiewała miała zamknięte oczy. Po jakiś dziesięciu sekundach rudowłosa wstała i ukłoniła się widowni z uśmiechem na co wszyscy zaczęli mówić "bis bis bis", nagle poczułem się jak w tym klubie gdzie widownia mówiła dokładnie to samo i tak się zachowywała i chyba nie tylko ja ponieważ Clary pokiwała do mnie głową na co się uśmiechnąłem i równie kiwnąłem.
- Chxielibyście jeszcze co?- Tłum zaczął wołać żeby śpiewała więc Clary znowu usiadła na krześle a Łowcy razem z moimi rodzicami i ze mną zaczęli wiwatować. Okrzyki zebrały tylu Neffilin że mama zarządziła żebyśmy usiedli na krzesłach, obok mnie usiadła Ania która była zaskoczona co tu się dzieje.
- Jace, czemu wszyscy tu siedzą? - Zapytała jakby nie widziała wokalistki.
- Zobacz na scene.- Spojrzała w tamtą stronę i uniosła brwi w geście zaskoczenia.
- Ona gra na gitarze?
- No gra i to jak?- W tej chwili odezwała się Clary.
- Spróbuje Wam zagrać "Higway to hell" Może być? - Oczywiście wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować ale najbardziej nauczyciele i moi rodzice ponieważ nawet jako Nocni Łowcy dobrze znali AD/CD i to bardzo lubili. - No to lecimy.- Clary umi robić show i ma do tego dobrą praktyke więc podejrzewam że dużo imprez tu będzie z nią.
Ja tu se rozmyślałem a Clary zaczęła grać
(Żeby nie było, przy wybieraniu coveru kierowałem się tylko wokalem, nie wyglądem xd)
Przy tej piosence było słychać jednocześnie ten jej mocniejszy rockowy głos jak i ten taki bardziej łagodny. Po zakończonej piosence Clary wstała i ukłoniła się co prowadziło do kolejnych wiwatów. Rudowłosa odłożyła gitarę a cały tłum zaczął się rozchodzić. Podeszliśmy czwórką czyli ja, Ania i rodzice do naszej wokalistki i jej pogratulowaliśmy wspaniałego występu mama razem z tatą oznajmili że mają nadzieję na następne występy a ja z Anią wyściskaliśmy Clary i wszyscy razem poszliśmy do stołówki żeby Clary mogła się napić. Po drodze wielu naszych znajomych nazywało wokalistkę RockWomen i cośmi sięwydaje że taka ksywa już jej zostanie.
 Dla Clary to na pewno był dobry początek w Instytucie i mam nadzieje że tak dobrze będzie dalej.
---

Dobra się rozpisałem ale na dzisiaj to tyle.
Ogólnie man ludzie do was trzy sprawy, pierwsza to pytanie czy chcielibyście abym do piosenek dołączał też jakiś kawałek tekstu jak w 1 albo 2 rozdziale czy tak jak dziś że tylko filmik z piosenką?.
Druga, chcecie żebym pisał pełne nazwy liczb czy pisał np. tak: 23.
I ostatnia, jeśli chcielibyście usłyszeć pierwszą piosenkę po Polsku to tak za 5 gwiazdek i kilka komów mogę ją zaśpiewać i w następnym rozdziale wkleić przed rozdziałem.
Jak zawsze czekam na wasze uwagi o rozdziale, może znaleźliście literówki? Piszcie.
Pozdrawiam gorąco, Daniel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony