środa, 14 lutego 2018

Rozdział 22 - Muszę ją ostrzec.

***Adriana Middlewest***

Jako że ostatnio zapomniałem Wam to zdjęcie wrzucić, macie Adrianę którą u mnie jest Jen Ledger z zespołu Skillet.


 Długo jeszcze nie mogłam otrząsnąć się z szoku po tym jak Marina zdradziła mi swój plan. Ja rozumiem że ona nie lubi tej Clarissy i to właśnie za jej sprawą Illna ma zakaz opuszczania Idrysu, ale po pierwsze to kto kazał Illy jej otwierać i jak się potem okazało pogłębiać rany rudej? My mieliśmy tylko napisać list że takowa Przyziemna jest w Instytucie i tyle. Jakby Illy zostawiła ją w spokoju to byśmy ją odstawili do tego Przyziemnego szpitala i wszyscy by o niej zapomnieli, a nasza przyjaciółka byłaby z nami. Dziwię się w ogóle jak Mari mogła o takim rozwiązaniu sprawy pomyśleć. Przecież ona sama nie miała łatwego dzieciństwa tak samo jak Clarissa której dziewictwo - wiem bo jak się okazało mój chłopak grał z nią w zespole w jakimś klubie - ta cała Annabeth chciała sprzedać jakieś dwa/trzy lata temu, ale wtedy pierwszy i ostatni raz obroniła ją siostra, a tym planem Marina mogłaby na nią sprowadzić takie piekło że sama sobie tego nie umiem wyobrazić.
 Pomimo tego że Marina jest moją przyjaciółką a Clarissy praktycznie nie znam i nie wiem jaka jest to postanowiłam że ją ostrzegę ponieważ nikt by nie przeżył tyle złego co ona i nie pozwolę aby przez to że Mari jest przewrażliwiona na punkcie Illany ruda tam wróciła, nawet jeśli jak mówiłam wcześniej jej nie znam.

***Annabeth Gray***

 Odkąd Clarissa uciekła od nas jakieś trzy tygodnie temu razem z Melissą żyłyśmy w ciągłym strachu że ta smarkula jakimś cudem odkryje kim jest. Obie wiedziałyśmy jaka dla nas będzie cena do spłacenia w takiej ewentualności. 
 Po otrzymaniu pewnego listu cały dzień czułam trzy emocję: strach, wściekłość i zdziwicie się ale trochę radości ale najpierw o liście. Napisała go nijaka Marina Lighttorn z Instytutu Nocnych Łowców, w liście było napisane że Clarissa przebywa u nich - wtedy czułam przerażenie ponieważ jeśli ten Nocny Łowca który zostawił u nas tego rudzielca się o tym dowie to będzie po nas, następna część wywoła u mnie radość i zarazem wściekłość ponieważ dziewczyna zaproponował że "zwróci" ją do nas z wielką chęcią ponieważ nie chce jej w Instytucie. Napisała również że ma na to plan i napisze mi gdzie i kiedy przyjść. Jeśli to się uda ta mała ździra pozna mnie z tej złej strony, powiecie że już poznała? Nic bardziej mylnego, dla niej to była taryfa ulgowa.


***Marina***

 Przez pół dnia dopracowywałam i myślałam jak sprawić by wszystko poszło bezbłędnie i myślę że mi się w końcu udało. Teraz wystarczy tylko ustalić z rudzielcem czas na spotkanie i napisać do Annabeth. Proprisiłam o pomoc dwóch chłopaków z czwartej klasy na wszelki wypadek jakby chciała uciekać, jak się zgodzili? To proste, zwyczajnie obaj byli w Illi zakochani i że tak powiem trochę się wkurzyli gdy przez Clarisse wydalili moją przyjaciółkę z Instytutu.
 Gdzieś koło godziny 18.30 zauważyłam tego chochlika idącego do stołówki więc postarałam się o jak najszczerszy uśmiech i zagadałam.
- Cześć Clarissa.
- No cześć, co tam.- Przywitała się z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.
- A dobrze dziękuje. Słuchaj to kiedy idziemy do tej kawiarni?- Starałam się brzmieć miło i chyba się udało bo ta się uśmiechnęła szerzej i powiedziała.
- Hmm może jutro koło szesnastej??- Zaczęłam udawać że myślę i po chwili dałam odpowiedź.
- Jasne czemu nie. No to widzimy się jutro może przy drzwich głównych?
- Okey, do zobaczenia.- Powiedziała z uśmiechem.
- Narazie. - Powiedziałam,odwróciłam się do niej plecami i poszłam w swoim kierunku z szczerym uśmiechem na twarzy.

***Clary***


 Cieszyłam się że Marina zaprosiła mnie na jakies wyjście ponieważ jest to jedyna osoba w Instytucie, która nie skreśliła mnie od samego początku znajomości. Nie licząc oczywiście Ani i  bo oni zawsze byli dla mnie w porządku, chodziło mnie o tych "znajomych" tej szmaty.
 Będąc w pokoju zdjęłama  glany i położyłam się na łóżku. Po chwili stwierdziłam że morze warto się wykąpać więc wstałam wzięłam piżamę i ruszyłam w stronę łazienki.
 Po długiej bo półgodzinnej kompieli usiadłam na łóżku, wzięłam swoje przyrządy do rysowania a moja ręka zaczęła sama kreślić na kartce. Po jakiś dwóch godzinach spojrzałam na kartkę. Widniał na niej tygrys z otwartą paszczą jakby ryczącą.

 Spojrzałam kilka razy na rysunek oceniając jego wszystkie szczegóły i stwierdziłam że jest nawet okey po czym odłożyłam szkicownik na bok i położyłam się spać.
 "Jutro czeka mnie miły dzień", z taką myślą zasnęłam.
 Następny dzień rozpoczełam ciekawie gdyż Ania udeżyła mnie w twarz poduszką a skutkiem tego było to że byłam cała w pierzu. Następnie usłyszałam głośny śmiech mojej przyjaciółki. Postanowiłam jej oddać więc gdy ona się zwijała ze śmiechu ja wzięłam dwie wolne poduszki i z całej siły uderzyłam nimi w dwie strony jej twarzy. Gdybyście widzieli jej minę gdy opuściłam poduszkę na łóżku, wyglądała jak zdenerwowany Mops który walczył z kaczkami. Ania tak śmiesznie wyglądała że myślałam że popłacze się ze śmiechu.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Dobra śpiochu ubieraj się i chodź bo się spóźnimy na śniadanie.- Pokiwałam głową i poszłam do łazienki zgarniając po drodze jakieś ubrania. Po kilku minutach wyszłam unrana w opinającą ciemnoszarą-czarną koszulkę która odkrywała prawe ramię, widniała na niej grafika przedstawiająca  kilkanaście różnych samurajskich broni przechodzących przez jakąś tarczę a na samym środku tarczy napis z logo zespołu.
Do tego ubrałam czarne opinające jeansy oraz oczywiście glany, włosy zostawiłam rozpuszczone. Gsy wyszłam z łazienki usłyszałam gwizd.
- Auu sexiii, idziesz na podryw czy jak?- Zapytała Ania poruszając znacząco brwiami.
- Nie Ania, nie wybieram się na jakiś podryw. Wzięłam co było i poszłam się ubrać.- Brunetka pokiwała z zadziornym uśmiechem głową i powiedziała.
- Jasne, jasne. Winny się tłumaczy, ale powiedzmy że ci wierzę. Idę się umyć a że trochę to pewnie zajmie to idź już na śniadanie.
- Tak jest Pani Generał.- Stanęłam na baczność i zasalutowałam.
- Spocznij żołnierzu, możecie iść.- Ze śmiechem wyszłam z pokoju i zaczęłam iść w stronę jadalni.
 Jak zwykle usiadłam przy stole Lightwood'ów co już chyba nikomu nie przeszkadzało bo nie patrzyli już na mnie jakbym im zabiła rodzinę. Po zjedzonym śnaidaniu zpojrzałam na mój plan lekcji. Jak się okazało dzisiaj mam lekcje aż do wpół do czwartej co wskazywało na to że będę mieć tylko pół godziny przerwy między lekcjami a wyjściem.
Na dziś w planie miałam pięć godzin treningów, chemię, Angielski, runoznactwo oraz języki demoniczne które były dla mnie tragedią ponieważ dalej jestem tym nowym życiem trochę przytłoczona ale przez wszystkie lata u Annabeth nauczyłam się tłumić takie uczucia w sobie więc daje radę.
 Na treningu strzelecki ćwiczyliśmy celność w grupach, wyglądało to tak że była nas trójka i strzelaliśmy do siebie strzałami z tępymi grotami - oczywiście mieliśmy pancerze na tłowiu lecz ramiona były odryte. Jeden chłopak o takich szarawych włosach specjalnie strzelił mi w ramię, przeszył mnie ogromny ból jakby ktoś mi młotem w to miejsce przywalił, gdy się pozbierałam nalożyłam na cięciwę dwie strzały i korzystając z tego że ten sam chłopak właśnie próbował podrywać jakąś wysoką szatynke i stał do mnie plecami strzeliłam mu w oba ramiona a siła odrzutu sprawiła że ów chłopak wleciał na dziewczynę z taką mocą się razem przewrócili. Kiedy dziewczyna się podniosła walnęła go z pięści w twarz a mi się chciało śmiać. Odwrócił się do mnie a jego twarz była czerwona jak dorodny pomidor przez co jeszcze bardziej mi się chciało śmić.
- Ty mała ruda suko! Załatwie cie!- Wydarł się i zaczął się kierować w moją stronę.
- Taki z ciebie gentelmen że dziewczyny będziesz bił?- Zapytałam z udawanym oburzeniem.
- Na ogół nie biję ale dla ciebie zrobię wyjątek.
- No dobra dawaj, zobaczymy czy jesteś coś wart. Bo tak na oko to takie chucherko jesteś.- Wszyscy zaczęli buczeć co go chyba jeszce bardziej zdenerwowało bo zaczął na mnie biec. Uchyliłam się w ostatniej chwili przez co chłopak się wywalił. Próbowała wstać ale przyszpiliłam go butem do podłogi po czym nachyliłam się do niego i powiedziałam na ucho.
- Pamiętaj, jedtem Clarissa Alderwhite i ze mną się nie zadziera.

---

Siema ludzie.
Początkowo chcialem to jeszcze ciągnąć do samej akcji z Mariną ale stwierdziłem że 
1) Nie mogę odkryć wszystkich kart w jednym rozdziale.
2) Jakiś dreszczyk emocji musi być.
3) Fajnie wygląda zakończenie rozdziału takim mocnym akcentem.
Napiszcie też czy pasuje Wam że długi czas opisuje jeden dzień czy wilelibyście, nie wiem jeden dzień na dwa rozdziały.
Jak zawsze czekam na Wasze uwagi na temat dzisiejszego rozdziału i do następnego.
Pozdrawiam gorąco, Dankomen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szamanka Bajkowe Szablony