sobota, 15 grudnia 2018

Część druga. Rozdział 11. - Problemy i reinkarnacja Instytutu w Dallas

***Kasandra***

  Przez ponad dwa lata, gdy byłam w swoim Instytucie w Dallas, nie dostawałam żadnych niepokojących wiadomości od żadnej z dziewczyn, a też Valentine nic nie pisał, że ma już dość Clarissy i że mam ją zabrać, więc myślałam, że pewnie się jakoś dogadali. Mimo wszystko bardzo chciałam pojechać do Idris'u. Jednak czas jaki nie widziałam był bardzo długi i tęsknie za nimi wszystkimi, także za swoim bratem. Byłam bardzo ciekawa jak mocno Clary rozwinęła się, jeśli chodzi o walkę, ponieważ z tego, co się dowiedziałam od Alison, Val był bardzo wymagający w tej kwestii. Miałam więc prawo przypuszczać, że gdybym chciała pojedynkować się z Clary, to walka byłaby bardzo  wyrównana. Niestety wyjazd musiał jeszcze chwilę zaczekać, ponieważ miałam jeszcze kilka spraw tu, na miejscu.

niedziela, 25 listopada 2018

Część druga. Rozdział 10 - Raport z Misji.

Bardzo proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem.
Dziękuje.

***Allison***

 Po przejściu przez portal znalazłyśmy się razem z Clary na samym środku holu w rezydencji Morgensten'ów. Nie było to moje ulubione pomieszczenie, tak jak większość innych pokoi zostało jakoś odrestaurowane i nawet mogło być w nich przytulnie, tak hol pozostał nie zmieniony od dziesiątek, jak nie setek lat. Cały był zrobiony z zimnego szarego betonu, który ozdabiały tylko, lub aż, piękne obrazy naszej mamy, oczywiście oprócz podłogi, która została zrobiona z drewna ciemnego dębu. Ogólnie we wszystkich korytarzach oświetlenie było na ścianach po obu stronach i składało się ze świeczników, które zostały przerobione w lampy. Każdy taki "świecznik" mieścił trzy lampki, coś jak w wielu Przyziemnych kościołach. Natomiast tą największą część holu, czyli tą w której mieściły się drzwi wyjściowe i skąd zaczynały się wszystkie korytarze, oświetlał wielki żyrandol z kilkudziesięcioma lampkami. Wyglądało to co najmniej zjawiskowo i zawsze robiło wrażenie na gościach, ponieważ nawet jeśli wygląd ogólny jednego z największych pomieszczeń w rezydencji, był surowy i raczej nie miły, to w połączeniu z tym wielkim żyrandolem miał jakiś swój urok i klimat, ale mimo to i tak nie wolałabym, aby trochę ten hol odświeżyć.
- To jak opowiesz mi skąd się tam znalazłaś?- Zapytała Clary wyrywając mnie z zamyślenia. Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam:
- Najpierw chodźmy zdać raport tacie, potem Ci opowiem. Chociaż myślę, że wszystko się wyjaśni w gabinecie, a jak nie, to pójdź się wykąpać, czy coś i spotkamy się u mnie, okey?
- Jasne.- Odpowiedziała rudowłosa, po czym ruszyłyśmy w stronę gabinetu.
  Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia, w którym ojciec przesiadywał większość swojego, zastałyśmy Valentine'a, oglądającego jakieś zdjęcia w albumie. Prawdopodobnie na fotografiach widniała widnieli razem z mamą, a może nawet z Luk'iem, ale nie byłam pewna i nigdy później się dokładnie nie dowiedziałam co, albo kto znajdował się na zdjęciach. Valentine westchnął i powiedział:
- Ile jeszcze mam Was uczyć, że przed wejściem do czyjegoś pokoju, to się puka?- Jego głos jak zawsze był przerażająco spokojny, ale my wiedziałyśmy, że tak naprawdę jest zły.
- Przepraszamy tato, zapomniałyśmy się.- Powiedziała Clary wyręczając mnie.- Przyszłyśmy złożyć raport z misji. Tata kiwnął głową i wskazał nam dwa fotele, na które usiadłyśmy.
- Widząc, że wróciłyście obie i to nawet nie ranne, wnioskuję, że misja jest udana przynajmniej w połowie. Pytanie tylko czy w całości?- Razem z rudowłosą spojrzałyśmy po sobie i jedna z nas zrobiła jedną minę, to wystarczyło, abyśmy się doga dały, że Clary chce zacząć.
- No tak, z tym byciem rannym, to w głównej mierze taki stan rzeczy ma się dzięki Iratze. Beż tego bym nie wróciła o własnych nogach i skończyłabym z prawdopodobnie przeciętym ścięgnem Achillesa.
- Zgaduję, że zostałaś trafiona strzałą tak?- Clary pokiwała głową.- Powiedz mi zatem jak to się stało, bo nie jest tak łatwo trafić z łuku komuś w stopę.- Rudowłosa przełknęła ślinę i zaczęła:
- Wyglądało to tak, że podczas walki w której zresztą straciłam, jak dla mnie za dużo strzał, udało mi się trafić Jace'a Lightwood'a w twarz, co prawda, strzała leciała pod takim kątem, że się w niego nie wbiła, ale rozorała mu pół polika, więc trucizna została w niego wprowadzona. Jakby jednak jakimś cudem przeżył, to będzie miał wielką bliznę do końca życia. Wracając, po wykonaniu swojego zadania, jakim było postrzelenie zatrutą strzałą jednego z rodzeństwa, chciałam się usunąć jak najszybciej z tamtego miejsca. Jako drogę ucieczki obrałam okno, które rozwaliłam jedną ze strzał i zaczęłam przemieszczać się w stronę tegoż okna.- Mimo, że Clary nie miała jeszcze wprawy w składaniu raportów i strasznie to wszystko przeciągała, tata słuchał jej w skupieniu.- Podczas jednego ze skoków, Alec, czyli starszy z braci musiał mnie zobaczyć i do mnie strzelić. Spadłam na podłogę i mogłam złamać kręgosłup, ale na szczęście jedynie zaparło mi dech w piersiach. Mieli już mnie prawie w garści, ale wtedy pojawiła się Ali z zakładnikiem w postaci najmłodszej z rodzeństwa - Anny i się wymieniła ona za nie. Tak to mniej więcej było.- Valentine przez chwilę milczał, po czym kiwnął głową.
- Dobrze. Alison, masz jeszcze coś do dodania..-  Zapytał.
- Owszem. Chciałam powiedzieć, że kiedy obserwowałam, jak Clary organizowała swoją pułapkę i jak przygotowała się do samej walki, a jak zrobili to Lightwood'owie, to pomimo dosyć krótkiego szkolenia naszej małej rudowłosej, w porównaniu do nich, to jej poziom przemyślenia całej akcji był o wiele wyższy, a i sama walka nawet przeciwko tak dobrym Nocnym Łowcą, jakimi są Lightwoodzi była w miarę wyrównana, a Clary dała im popalić. Jedną z lepszych jej akcji, jakie widziałam podczas tej walki, było gdy Anna chciała na nią wyprowadzić atak, a Clarissa prawie w ostatniej chwili wymierzyła w nią co praktycznie zamroziło najmłodszą z rodzeństwa. Tym manewrem Clary zatrzymała Jace'a, który zamierzał ją zaatakować z drugiej strony, jednak gdy usłyszał groźbę zabicia swoje siostry wstrzymał się z atakiem. Tak naprawdę gdyby nie Alec, który skutecznie krył swoje swoje rodzeństwo, myślę, że nie tylko Jace zostałby otruty. Tyle chciałam powiedzieć.- Tata ponownie kiwnął i po krótkim przemyśleniu wszystkiego co powiedziałyśmy, wypowiedział podsumowanie misji.
- Słuchając Waszych relacji doszedłem do pewnych ważnych dla mnie wniosków. W dużej mierze są one pozytywne, lecz znalazłem też rzeczy, które trzeba będzie na przyszłość poprawić. Pierwszy mój wniosek jest taki, że jeśli chodzi o sprawność bojową i psychiczną to obie jesteście bardzo dobre, a Ali prawie doskonała i teraz już wiem, że nie muszę się martwić, że będziesz się w jakikolwiek sposób wahać, czy masz w ewentualności pomóc swojemu kompanowi podczas misji. Natomiast Clarisso z Tobą będę musiał poćwiczyć jeszcze poruszanie się podczas ostrzału. Nie jest, to ani bezpieczne, ani łatwe, ale w niektórych sytuacjach bardzo potrzebne.- Clary zacisnęła zęby, pewnie chciała, aby wszystko wyszło po jej myśli.- Natomiast nie myśl, że przez to, że zostałaś trafiona, musisz mieć zawsze kogoś do pomocy, ponieważ sama sobie nie dasz rady. Pamiętaj, że ich była czwórka i mieli za sobą kilka lat treningów więcej, a z tego co mówiła twoja siostra, rozpracowałaś ich. Mam nadzieję, że obie wiecie, dlaczego wysłałem Was obie do tego zadania, a także dlaczego Clarissa nie wiedziała, że Alison też się tam wybiera. To tyle, możecie iść. Kolacja jest przygotowana, więc jak się przygotujecie, to wyślijcie kogoś po mnie, abyśmy mogli razem zjeść. Możecie iść.- Kiwnęłyśmy głową i wyszłyśmy z gabinetu ojca.
  Zaraz po wyjściu Clary oparła się o ścianę, po czym odetchnęła głęboko.
- Widziałaś, aby ojciec kiedykolwiek był taki miły? Zawsze wytykał nam nasze najmniejsze błędy, a teraz? Jak gdyby, to nie był on, całkiem inny człowiek.- Stwierdziła, z czym trudno było się nie zgodzić. Tata nigdy aż tak nas nie chwalił.
- Coś w tym jest, ale wydaje mi się, że po prostu był naprawdę zadowolony, że zrobiłyśmy, to co kazał. I możliwe, że był też lekko rozmarzony po obejrzeniu tego albumu.- Clary się na mnie dziwnie popatrzyła.- Nie widziałaś? Przecież jak weszłyśmy, to go oglądał.
- Nie wiem, nie zwróciłam uwagi.- Odparła, po czym zaczęła iść w stronę schodów, prowadzących, do naszych pokoi, więc ruszyłam za nią.- Tak czy siak, miło jest od czasu, do czasu usłyszeć takie słowa z jego ust.- Uśmiechnęłam się do siebie.
- Masz rację. Bardzo miło.- Powiedziałam, po czym w wesołych nastrojach, ale w ciszy udałyśmy się do swoich pokoi.

***
Cześć!
Już jestem i mam dla Was rozdział, w którym mogliśmy poznać trochę inne oblicze Valentine Morgensterna. Byłbym szczęśliwy, gdybyście mi napisali, co myślicie o nim w takiej wersji.
Przejdźmy jednak do ważnej notki o której pisałem przed rozdziałem. Otóż jak widzicie, doszliśmy do dziesiątego rozdziału tej książki. Dla mnie, jest to rozdział, od którego moje opowiadania w poprzedniej części weszło na odpowiednie tory i zaczęło to jakoś wyglądać. W dużej mierze stało się to dzięki pewnej dziewczynie, która pomagała mi się rozwinąć. 
Ma ona teraz trochę problem z chęcią i weną do pisania, dlatego bardzo bym Was prosił o wejście  na jej bloga, przeczytanie tego opowiadania i napisanie w komentarzu coś co by jej pomogło. Tylko nie piszcie, że jesteście ode mnie. Może się domyśli
Link do bloga     

Jak zawsze czekam na Wasze opinie na temat rozdziału.
Pozdrawiam gorąco, Danko.

piątek, 9 listopada 2018

Część druga. Rozdział 9. - Skrzydło szpitalne i Cichy Brat

***Ania***

  Nie mogłam uwierzyć w to co tamtego dnia stało. Po ponad dwóch latach, gdy już  nikt nie wierzył, że jeszcze kiedyś zobaczymy Clary, ona nagle pojawia się w Pandemonium, ale już nie jako nasza przyjaciółka, a ktoś, kto chce nas zabić, co z resztą prawie się jej udało. Gdyby nie to, że Alec robił co mógł, aby Clarissa nie miała czasu na dokładne wycelowanie, to prawdopodobnie wszyscy leżelibyśmy martwi. Niestety mimo starań mojego brata, Izzy została trafiona w dłoń, a Jace ma rozorane połowę polika, przez co prawdopodobnie nawet po nałożeniu na niego Iratze, zostanie mu wielka blizna. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że dałam się podejść wspólniczce rudowłosej, przez co zostaliśmy zmuszeni do jako takiej kapitulacji i uwolnieniu Clary, którą Alec musiał zanieść przed klub w asyście dziewczyny, która szła za nim prowadząc mnie z nożem przy moim gardle. Po wypełnieniu warunków umowy zostałam wypuszczona i mogłam wrócić do rodzeństwa. Czułam ogromne zażenowanie, ponieważ podczas gdy jeszcze w magazynie zostałam przyprowadzona do Aleca i Izzy, którzy już chcieli otworzyć portal, widziałam rozczarowanie w oczach Alec'a, gdy nas zobaczył.

czwartek, 18 października 2018

Część druga. Rozdział 8 - Misja.

***Clary***

   Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak szczęśliwa byłam kiedy usłyszałam od taty, jakie będę miała zadanie na dziś. Kiedy wyszłam z gabinetu, chciałam krzyczeć ze szczęścia. W końcu nie będę musiała polować na sarny i jelenie, które nawet nie zdawały sobie sprawy z tego, że zaraz zginą i jak gdyby nigdy nic skubały sobie trawkę, podczas gdy ja siedziałam sobie w krzaku i na spokojnie do nich celowałam. Gorzej było jak musiałam strzelać do zajęcy. Nie chodziło nawet o to, że było mi ich szkoda, czy coś, ponieważ odczuwania żalu po zabiciu celu oduczyłam się parę ładnych miesięcy temu w przeciwieństwie do Alison, która nie umiała z zimną krwią pozbawić życia jakiegokolwiek zwierzęcia. Miała zbyt miękkie serce, zupełnie jak ja przed tym jak ciocia Kasandra mnie tu przyprowadziła. Wracając do tematu, po raz pierwszy mogłam się sprawdzić w walce z prawdziwym przeciwnikiem. I nie miał to być jakiś bezmózgi demon, czy Faerie, które w rozwoju zatrzymały się kilka wieków temu. Moim przeciwnikiem, a właściwie moimi przeciwnikami mieli być Nocni Łowcy i to nie jacyś losowo wybrani przez mojego ojca, a jak się domyślałam z różnych opowieści o Kręgu - rodzeństwo Lightwood. Dzieci jednego z najpotężniejszych rodów Nefilim, dzieci tych, którzy przez własny egoizm zdradzili swoich przyjaciół. Tamtego dnia nasze pokolenie miało wyrównać rachunki swoich rodziców. Byłam zdeterminowana jak nigdy, aby wykonać swoją misję i pomścić rozpad Kręgu oraz śmierć przyjaciela Valentina, Stephena Herondal'a.

niedziela, 30 września 2018

Część druga. Rozdział 7.- Powraca dawny Valentine Morgenstern.

Dzień wcześniej. 
***Valentine***
 Pod moim czujnym okiem, Clarissa bardzo prężnie rozwijała się w walce. Starałem się wyrobić w niej mentalność zabójczyni, co przez ostatnie tygodnie zaczęło dawać spore efekty. Na samym początku, gdy chodziłem z nią nad jezioro Lyn,  Clarissa nie chciała zestrzelić chociażby kaczki. Nie mówiąc już o jakimś futrzaku. Teraz po seriach wyczerpujących dla niej treningów - przy których progresywnie stawała się moim osobistym gwardzistą, nie waha się ani chwili, kiedy każe jej do czegoś strzelić i to zabić. Od zatracenia się w walce, próbowała odciągnąć ją Alison. Wiedziałem o tym, ale postanowiłem nie reagować, ponieważ widziałem, że Clarissa z coraz mniejszą cierpliwością  słucha wywodów swojej siostry. W końcu pewnego dnia rudowłosa nie wytrzymała i nawrzeszczała na Ali. Od tego czasu starsza z sióstr zaprzestała prób "ratowania", ale wiedziałem, że jak trzeba będzie, to rzuci się za nią w ogień, co było mi wielce na rękę.
 Mój plan z dnia na dzień zaczął odnosić sukcesy, teraz wystarczyło tylko sprawdzić młodszą z moich córek w akcji i nie chodziło w tamtym momencie o walkę z demonami. Oczywiście wysyłając w bój Clarisse, nie mogę zapomnieć o swojej starszej córce Alison, która nie nauczyła się tego przez te wszystkie lata tego, co jej siostra, czyli zamrażania emocji , kiedy dochodzi do tego, że trzeba kogoś zabić. Alison ma po prostu za miękkie serce, co w moim planie jest niewskazane.
***

niedziela, 16 września 2018

Część druga. Rozdział 6 - Moc braterskiego słowa.

Instytut w nowym Yorku.
Czas ten sam, co w poprzednim rozdziale.
***Jace***

 Odkąd Clary została porwana, a my zaczęliśmy poszukiwania minęło sporo czasu. Nie bylem pewien ile, to już było lat - dwa, albo trzy. Tak czy siak po okresie może pół roku poszukiwań, Clave stwierdziło, że już jej nie znajdziemy i nie ma sensu dalej prowadzić poszukiwań. Oczywiście ja Izzy, Ania i rodzice byliśmy przeciwko temu, ale niestety większość Neffilin siedzących w Sali Obrad była za przerwaniem poszukiwań. Tak też się stało, kazali nam wrócić do własnych zajęć, oraz ostrzegli, ze poszukiwania na własną rękę może zakończyć się odsiadką w lochach Gardu. Oczywiście ja, jak to ja jeszcze parę z dwa miesiące prowadziłem własne śledztwo, nie zważywszy na karę. Jednak w końcu, gdzieś po miesiącu nie  i ja straciłem wiarę i zaprzestałem szukania.

piątek, 17 sierpnia 2018

Część druga. Rozdział 5 - Postępy...

***Valentine***

 Odkąd Kasandra przyjechała, a właściwie powróciła do domu, po udanych poszukiwaniach Clarissy i naszej późniejszej kłótni, moja siostra zaczęła trenować młodszą z moich córek samodzielnie. Nie przyglądałem się ich wspólnym sesją, ale wiem - głównie z relacji Alison, która z nimi trenowała, jak to mówiła "dla rozgrzewki", że są to treningi bardzo lekkie oraz, że głównie mają one na celu znalezienie odpowiedniej broni dla Clarissy. Byłem bardzo zdziwiony, kiedy dowiedziałem się, że rudowłosej najlepiej idzie strzelanie z łuku. Dlaczego? Ponieważ w całej historii rodu mało kto umiał w ogóle tą bronią się posługiwać, a nawet jeśli tak, to strzelał raczej mizernie. Ja osobiście nauczyłem się tego fachu prawie perfekcyjnie, ponieważ żeby być najlepszy trzeba umieć używać wszystkiego. Nie było to oczywiście łatwe i trenowałem przez około dwadzieścia lat. Miałem więc prawo być w szoku.

piątek, 13 lipca 2018

Część druga. Rozdział 4 - Pamięć, a raczej jej brak.

***Alison***
 Ciocia Kasandra podczas swojego kilkumiesięcznego pobytu w swoim rodzinnym domu, prowadziła treningi Clarissy, w których też postanowiłam uczestniczyć. Były one bardzo lekkie i jakoś specjalnie nie męczące głównie po to aby znaleźć dla niej odpowiednią broń. Ku naszemu zdziwieniu, okazał się to łuk. Co w tym było dziwnego? Między innymi to, że nikt w historii rodu Morgenstern nie umiał dobrze strzelać z łuku, a ona robiła to prawie perfekcyjnie. Natomiast dziwiłam się, że ciocia nawet później nie później nie robiła Clarissie treningu dla Nocnego Łowcy, a prawda jest taka, że moja siostra została wychowana przez Przyziemną. Oni nie nakładają specjalnego wysiłku na wytrzymałość - nie licząc sportowców, więc musiała jak najszybciej zacząć trenować jak my aby mieć dobrą kondycję i wytrzymałość. Takich treningów jednak nie było. Przełożyło się to na to, że po gdy skończyłyśmy zajęcia, ja się prawie nie spociłam, a Clarissa była cała mokra i ledwo oddychała. Tacie to się nigdy się to nie podobało i zawszę mówił cioci, że nie może robić treningów pod jedną osobę, oraz, że jak by on prowadził treningi to obie by ledwo chodziły. Oczywiście następstwem tego za każdym razem była kłótnia.

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Część druga. Rozdział 3 - Stęsniłam się za Tobą

***Kasandra***
Zaraz po tym, jak Clarissa poszła na górę, postanowiłam co nieco porozmawiać z moim bratem. Skrzyżowałam ręce na piersiach, odwróciłam się na pięcie w stronę Valentina i z pełną powagą powiedziałam.

niedziela, 17 czerwca 2018

Część druga. Rozdział 2 - Mam siostrę.

***Clary***
 Odkąd ta kobieta, która podobno jest moją ciocią wydarzyło się kilka dziwnych rzeczy. Najpierw przeszłyśmy przez jakąś dziwną plamę światła, która przeniosła nas do miejsca, które zatrzymało się chyba w wieku osiemnastym, no może dziewiętnastym. Wokół mnie rozpościerały się połacie zielonej trawy. Jakieś kilkanaście kilometrów na wschód był widoczny las, a na zachód można było zobaczyć wysokie wieże, które wyglądały jakby były zrobione ze szkła.

sobota, 9 czerwca 2018

Część Druga. Rozdział 1 - Co z Clarissą?

Siemka. 
Przed przeczytaniem rozdziału, mam do Was wielką prośbę. Otóż może niektórzy z Was wiedzą jestem jednym z adminów na blogu o serialu Shadowhunters (Dla chętnych link będzie w buttonie) . Niestety Netflix postanowił anulować ten serial po trzecim sezonie. Jest jednak nadzieja! Otóż na twitterze jest hashtag #SaveShadowhunters jest nas już kilka milionów, więc jeśli masz konto na tt to proszę róbcie posty z tym hashtagiem, a jeśli nie macie to załóżcie i tęż róbcie posta. Pokażmy im swoją moc! XD
---

piątek, 18 maja 2018

Rozdział 28. - Misja została wykonana

Siemka.
Wiem, że mówiłem, że będzie teraz epilog ale uświadomiłem sobie, że książkę która nie jest ostatnią częścią nie można nim zakończyć. Tak więc zapraszam na ostatni rozdział książki, która rozpoczęła moją przygodę z pisaniem.
***

wtorek, 17 kwietnia 2018

Rozdział 27 - To koniec.

Pamiętajcie, że w dalszym ciągu czekam na zgłoszenia Waszych postaci, które mogą się pojawić w następnej części opowiadania.

- Nie jestem żadnym Rzecznikiem. Nazywam się Kasandra Anastazja Morgenstern i jestem jej ciotką

***Annabeth***

  W dalszym ciągu byłam w szoku po tym co usłyszałam "Przecież to jest niemożliwe", powtarzałam sobie w głowie na okrągło. Dopiero co odzyskałam Clarisse a tutaj nagle przychodzi jej "ciotka" i mówi, że chce ją widzieć? "Nie, tak łatwo mnie nie wykiwa, to na pewno ktoś z jej przyjaciół z Instytutu", tak pomyślałam ale postanowiłam zagrać i powiedzieć, że niby połknęłam haczyk.

niedziela, 1 kwietnia 2018

Rozdział 26.- Gdzie ona jest?

***Clary***

 Kolejny dzień po którym czułam się, jak rozpompowana dętka - bezużytecznie.
Cały dzień sprzątałam, gotowałam, prałam, a nawet odrabiałam zadania domowe Melissy aby ta mogła pójść na imprezę i jak zawsze puścić się z jakimś anonimowym facetem. Tak zazwyczaj wyglądał mój dzień, miałam usługiwać, a pod koniec dnia gdy już wszystko było wymyte i posprzątane miałam się zaszyć w piwnicy budynku, gdzie mieszkałam.

wtorek, 20 marca 2018

Rozdział 25. - Czas zacząź poszukiwania.

***Annabeth***
Nowy Jork.
Godzina ok 17.30.

 Razem z Mariną i tymi jej dwoma przydupasami - którzy byli tylko po to aby trzymać Clarisse - udałam się na Manhattan do pewnogo Podziemnego,a właściwie

piątek, 9 marca 2018

Rozdział 24 - Wiedziałam trzy rzeczy...

UWAGA.
Zapraszam do notki pod rozdziałem w której dowiecie się o pewnej akcji.
Tymczasem miłego czytania.

niedziela, 4 marca 2018

Rozdział 23. - Takiego piekła to sam Lucyfer by się bał.

Siemanko.
Jako że znowu zaczęła się szkoła, więc niestety mam trochę mało czasu czego skutkiem jest moje opóźnienie. Tak czy siak jest to dla was i dla mnie rozdział od pewnego czasu wyczekiwany więc nie przedłużając zaczynamy.

środa, 14 lutego 2018

Rozdział 22 - Muszę ją ostrzec.

***Adriana Middlewest***

Jako że ostatnio zapomniałem Wam to zdjęcie wrzucić, macie Adrianę którą u mnie jest Jen Ledger z zespołu Skillet.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Rozdział 21- Śmieszkowanie i troche ploteczek.

***Jace***


 Podczas całej ceremonii Clary możliwe że nieświadomie krzyczała abym ją stąd zabrał, że już nie wytrzyma i żeby przestali, lecz gdy Cichy Brat spojrzał w moją stronę pokręciłem głową aby nie przestawał ponieważ musiało te ceremonie musiały być zrobione bez dwóch zdań.

czwartek, 1 lutego 2018

Rozdział 20 - Miasto Kości i szyderczy plan.

Cześć.
 Jest tu jeszcze ktoś?
Jeśli tak, to po pierwsze strasznie Was przepraszam za moją dłuuuugą nieobecność.
Wszystko Wam powiem co i jak z tą nieobecnością w notce pod rozdziałem, więc zapraszam do czytania.
---

Szamanka Bajkowe Szablony