Podczas przerwy wzięłam Emi na bok z zamiarem wypytania o tą nową ponieważ coś moja przyjaciółka nie chciała nic mówić
- Dobra koniec lekcji to teraz powiedz kto to jest ta nowa, chętnie bym jej pokazała kto tu rządzi.- Uśmiechnełyśmy się ponieważ każda z nas lubiła lekką dominacje wśród na nowych.
- Szczerze powiem Ci że jej już pokazałyśmy, a raczej pokazała Illi.
- Czekaj, czekaj jak to Illi jej pokazała? Przecież ona jest w Alicante.- Na te słowa Emi zagryzła wargę i nic nie mówiła a ja zaczęłam tracić cierpliwość.- Emi Na Anioła mów że wreszcie!
- No dobra, dobra co tak wrzeszczysz? Cały Instytut Cię usłyszy.
- No to mów a nie bawisz w podchody.- Wzięła głeboki wdech i wydech a zaraz potem zaczeła w końcu mówć.
- Tylko nie zabij jej od razu jasne?-kiwnęłam głową na znak że jej nie zabiję.- Pamiętasz tą rudą która leżała u nas w Skrzydle szpitalnym?
- No pamiętam ale nie rozumiem co to ma do rzeczy.
- No właśnie to że jak Jace w sobotę poszedł zobaczyć co z nią do szpitala to ona się obudziła i zobaczyła Anię Lightwood która miała na sobię runę niewidzialności a następnie sprawdzili czy sztylet będzie się świecił w jej ręcę i się świecił. Test zrobili również Maryse i bliźniacy Lightwood no i tak się złożyło że ona jest Nocnym Łowcą.- Ze zdumienia otwarłam szeroko oczy.
- Jaja sobię ze mnie robisz?
- Tak robię, tak naprawda to ta nowa jest taką szarą i ogólnie raczej jest taka sobie.
- Kuźwa dziewczyno nie stresuj.
- Mari? Ty serio jesteś aż tak głupia czy tylko udajesz?- Spojrzała a mnie jak na idiotkę a ja się tak właśnie poczułam.
- Nie żartowałaś co nie?
- No nie.
- Przecież to jest jakaś tragedia, tyle się napociłyśmy żeby jej się pozbyć żeby okazało się że ona była tu legalnie, masakra.- Byłam wściekła ale po chwili uświadomiłam sobie jedną rzecz.- Na Anioła Emi...- Głos mi się załamał.
- Mari co się stało?
- Ona to zrobiła z premedytacją rozumiesz? To że o tym nie wiedziała to nic nie da.- Po tym już nic nie mówiła tylko mnie przytulała i próbowała uspokoić.
- Halo Clary, co jest?
- Ania jaki masz rozmiar butów? Bo potrzebuje na w-f a mam tylko glany.
- No ja mam trzydzieści dziewieć.
- Kuźwa!
- Ej nie drzyj się do ucha. Jaki numer potrzebujesz?
- Trzydzieści pięć.- Usłyszałam w telefonie śmiech i się wpieniłam bo kolejna osoba śmieje się z mojego wzrostu.- Dobrz dzięki wielkie sama sobie poradze narazie.
- Nie no czekaj przepraszam. Słuchaj pójdź może... Sama nie wiem. Ćwicz boso, tak też można.
- Można u was ćwiczyć boso?
- No tak i są ludzie co ćwiczą.
- No okey dzięki.
- Nie ma sprawy. - Przebrałam się w "mój" strój i pobiegłam na sale z nadzieją że biegnę w dobrym kierunku. Niestety gdy dotarłam pod drzwi byłam przy jadalni czyli po drugiej stronie Instytutu, o tyle dobrze że z jadalni pamiętałam jak tam się szło więc nie było problemu.
Gdy dobiegłam na do sali lekcja już trwała a ludzie biegali wokół, po chwili podbiegłam do nauczyciela:
- Dzięń dobry, przeoraszam za spóźnienie ale gubie się jeszcze w Instytucie.
- Dobrze rozumiem. Jesteś tu nowa i masz prawo się gubić, panna Alderwhite prawda?
- Dokładnie.- Nauczyciel kiwnął głową zapisał moją obecność w dzienniku i nakazał dołączyć do reszty. Dołączyłam do biegających a niektórzy chłopacy gwizdnęli,
- Ej ruda, skoro lubisz tak opinające koszulki to może w ogóle ich nie ubieraj!- Kilkoro następnych się zaśmiało a ja mu odkrzyknęłam.
- Lepiej nie bo jeszcze by Ci coś stanęło chociaż w sumie to bez różnicy bo słyszałam że i tak by nie było widać.(If you now what I mean).- Chłopak zrobił się cały czerwony a kilka osób zaczęło buczeć ja natomiast tylko uśmiechnęłam się pod mosem widząc minę nauczyciela który słyszał naszą wymianę zdań.
- Dobrze koniec tej pogaduszki, wszyscy na ziemie i dwadzieścia pięć pąpek.- Przeraziłam się bo mój rekord to pietnaście męskich więc raczej nie mam szans tego zrobić ale mimo to zaczęłam i tak jak myślałam przy pietnastej ledwo trzymałam się na rękach spróbowałam zrobić więcej ale gdy spięłam tylko mięśnie to nie wytrzymałam i padłam na ziemie.
- Alderwhite! Jeszcze brakuje Ci dziesięciu!
- Przepraszam ale nie dam rady więcej.
- No proszę pana przecież to normalne że nie ma szans zrobić całości, takie małe to nie ma siły.- Zaśmiał się brunet o włosach opadających na czoło.
- Winterbreak proszę przestać, jesst nową Łowczynią i ma prawo nie dać jeszcze rady ponieważ Przyziemni nie patrzą czy kobieta jest silna fizycznie.- Przypomniałam sobie że Ania mówiła mi że tu trzeba na w-f'ie mieć spięte włosy i już wiedziałam jak uwalić tego gnojka.
- Proszę pana, a czy przypatkiem nie trzeba mieć spiętych włosów na zajęciach?
- Właśnie, dziękuje za przypomnienie. Winterbreak tak jak ostatnio mówiłem idzeisz teraz na ławkę i dzisiaj już nie ćwiczysz.
- Ale proszę pana!- Zaczął krzyczęć ten dupek.
- Nie ma "proszę pana". Ostrzegałem a ty nie posłuchałeś więc siadaj a reszta wstajemy.- Każdy wstał a brunet zaczął kierować się w stronę ławki a po drodzę zatrzymał się obok mnie i powiedział:
- Uważaj mały rudzielcu, masz wielu wrogów w tym Instytucie którzy nie spoczną puki Cię nie udupią więc pilnuj się.- Uśmiechnęłam się wyzywająco i powiedziałam:
- Widać żebym się bała? Chyba nie a wieć widzimy się na treningu strzeleckim może nauczę Cię strzelać?- Na odchodnę wysłałam mu jeszcze całusa i poszłam do reszty klasy.
Reszta w-f'u minęła bez większych dogryzań a co pomniejsze po prostu ignorowałam. Następna lekcja to był trening strzelecki z którym nie miałam żadnych problemów i w sumie ani razu nie trafiłam poniżej ósemki, strzelaliśmy z trzydziestu, czterdziestu i pięćciesięciu metrów ale musieliśmy na to pójść do parku nieopodal Instytutu w miejsce które widzą tylko istoty z Wzrokiem a była to długa na szesćdziesiąd metrów i szeroka na czterdzieści polana otoczona drzewami i krzakami. Na następną cześć ćwiczeń wróciliśmy do Instytutu, mieliśmy oddać pięć strzałów do ruchomyxh manekinów, nie trafiłam raz a raz trafiłam w obojczyk manekina reszta poleciała albo w głowę albo w klatkę piersiową.
Podczas przerwy na lunch usiadłam przy stole Lightwood'ów i zagadałam do Ani:
- Ania słuchaj pójdziesz może potem ze mną na zakupy? Potrzebuje jakieś ubramia a niestety do plecaka spakowałam po jednej rzeczy na zmianę z całego asortymentu i nie mam w czym chodzić.- Ania zamyśliła się troche po czym powiedziała:
- Przepraszam Cię bardzo ale niw mogę dziś, muszę iść do Luca Garrowaya. Mama prosiła abym wypytała go jak sprawy się mają z wampirami..
- Okey nie ma sprawy.- Nagle wypalił Jace który przez całą rozmowę spoglądał na mnie dziwnym spojrzeniem.
- Ja pójdę, i tak musimy iść do Miasta Kości to przy okazji możemy wejść do jakiegoś sklepu.
- Ja nie wierzę mój Parabatai pójdzie na zakupy i to z dziewczyną.- Powiedziała bardzo zdziwiony Alec który dotychczas rozmawiał z Issabele.
- No tak idę o ile w twoim przypadku zakupy nie trwają cztery godziny.- Jace zwrócił się do mnie z błagalnym wzrokiem a ja wybuchłam śmiechem.
- Nie martw się moje zakupy zazwyczaj trwały pół godziny więc spoko.
- Uff jak dobrze, normalnie aż się spociłem.- Wszyscy się zaśmiali a resztę obiadu spędzikiśmy na rozmowych na różne tematy, tylko Izzy unikała rozmowy ze mną co trochę mnie zasmuciło.
Po obiedzie nadzeszła dość nudna lekcja historii Neffilin którą prowadził mąż Maryse Robert, mówili o jakimś Valentinie Morgenstern a mi powiedziano że muszę uzupełnić braki więc będę miała historie z trzynastolatkami, super po prostu zajebiście.
Godzinę szermierki spędziliśmy na ćwiczeniu różnych ruchów z bronią białą, szło mi dość dobrze a w jednej walce pokonałam chłopaka który nazwał mnie rudą zdzirą ponieważ przypadkowo podstawiłam mu nogę podczas rozciągania. Pokonałam go w no dość haniebny sposób ponieważ rozcięłam mu moją ułańską szablą sznurek w dresach a te mu spadły i ukazały jego piękne slipki w kwiatki - myślałam że się pożygam- i zszedł z ringu ośmieszony przed kilkoma klasami.
Po szermierce miałam koniec moich zajeć na dziś więc poszłam się wykąpać i przebrać. W drodzę do pokoju zaczepiła mnie jakaś brunetka.
- Cześć jestem Marina Lighttorn.
- Clarissa Alderwhite miło mi.- Uśmiechnęłam się i podałam jej rękę.
- Słuchaj niedawno się dowiedziałam że tu jesteś i chciałabym Cię lepiej poznać, może pójdziemy gdzieś za pół godziny.
- Wybacz ale nie mogę, muszę iść do Miasta Kości żeby zrobili mi odpowiednie ceremonie i takie tam ale obiecuje że znajdę Cię jak będę miała czas.
- Dobrze do zobaczenia.- Dziewczyma uśmiechnęła się i poszła w stronę jadalni a ja do pokoju wziąść przysznic.
Pytanie dla was: Co wymyśliła Marina?
Jak zawsze czekam na Wasze uwagi do rozdziału i do zobaczenia.
Pozdrawiam gorąco, Dankomen.